Rozmowa z Pawłem Wiśniewskim ze Stowarzyszenia Rowerowy Toruń
- Pogoda dopisuje, wyciągamy nasze dwa kółka z piwnic i balkonów. Jak się przygotować do sezonu rowerowego?
- Najważniejsza sprawa to dobrze wyregulowane hamulce, które nas nie zaskoczą w nagłej sytuacji. Potem trzeba zabrać się za pompowanie: dobre ciśnienie w kołach sprawia, że jeździ się po prostu przyjemniej. Ale zanim wsiądziemy na siodełko, trzeba jeszcze sprawdzić wyposażenie roweru: upewnić się, że działają światła i dzwonek. Jeżeli po pierwszej jeździe próbnej okaże się, że w rowerze jednak coś ciągle zgrzyta i strzyka, najlepiej zdać się na fachowców i zaprowadzić sprzęt do serwisu.
- Początek sezonu zauważyły tez sklepy: hipermarkety kuszą promocjami rowerów. Na co zwrócić uwagę przy zakupie?
- Najpierw warto przemyśleć, po co nam ten rower. Jeśli będziemy nim dojeżdżać do pracy, to lepiej postawić na rower miejski, tzw. "holendra”, który umożliwia jazdę w wyprostowanej pozycji z wyciągniętymi prosto rękami. Taka pozycja nie obciąża kręgosłupa.
Jeśli zdecydujemy się na rower miejski, warto również pomyśleć o sakwach albo koszykach. Panie nie muszą wtedy wozić torebek na szyi, a panowie mogą sobie darować plecaki - a jazda z plecakiem na rowerze nie jest szczytem wygody, kto próbował, ten wie.
Jeśli rower potrzebny nam na wycieczki i do miasta - wybierzmy rower trekkingowy. Natomiast jeśli chodzi o rowery typowo sportowe - tu ograniczeniem są tylko możliwości finansowe rowerzysty, bo jest w czym wybierać.
- A jaki rower wybrać dla dziecka?
- Na rynku jest dużo tanich rowerów. Problem w tym, że dwa kółka z hipermarketu za 300 zł owszem, są tanie, ale awaryjne, niskiej jakości i mało funkcjonalne. Często kupujemy je dzieciom, ale możemy je w ten sposób zniechęcić do jazdy na rowerze - taki sprzęt jest po prostu zwykle niewygodny. Czasem lepiej kupić rower choćby i używany, ale lepszej jakości.
Nie polecałbym też kupowanie roweru "na wyrost”. Sprzęt trzeba przystosować do sylwetki. Dziecko nie będzie miało żadnej przyjemności z jazdy na za dużym rowerze, poza tym jest to po prostu niebezpieczne.
- Ustawodawcy na nowy sezon rowerowy dali rowerzystom w prezencie kilka nowych przepisów. Na przykład śluzy rowerowe na skrzyżowaniach: wyobraża Pan sobie je w Toruniu?
- Wyobrazić sobie mogę, ale kwestia śluz to złożony problem. Ciągle brakuje odpowiednich rozporządzeń, które wskazywałyby zarządcom dróg, jak taka śluza powinna wyglądać. W polskich miastach - w tym i w Toruniu - nie ma śluz nie dlatego, że nikt nie chce ich wprowadzać, ale dlatego, że projektanci nie do końca wiedzą, jak to zrobić. Na to musimy jeszcze poczekać. Szybciej chyba pojawią się w Toruniu kontrapasy dla rowerów.
- A co Panu się marzy na początek sezonu?
- Coraz więcej rowerzystów na drogach. To zadziała jak lawina. Infrastruktura rowerowa kilka lat temu nie była traktowana poważnie, ale jeśli rowerzystów będzie coraz więcej, za kilka lat ścieżki będą traktowane jak coś normalnego. A rowerzysta dojeżdżający do pracy nie będzie dziwakiem, a normą.
4 kwietnia 2011,
Gazeta Pomorska, rozmawiała Alicja Wesołowska