Handlowcy z Mickiewicza: - Boimy się plajty! Powód? Brak parkingów
- Mój interes podupada, bo klienci nie mają gdzie parkować - żali się Elżbieta Błażejewska, właścicielka księgarni. - Nie da się robić tak, by wszyscy byli szczęśliwi - odpowiada Andrzej Glonek, szef MZD.
- Jeszcze rok i z Mickiewicza znikną nawet lumpeksy! - stwierdza Elżbieta Błażejewska, która od dwudziestu lat prowadzi tu księgarnię. Powód? Mała liczba miejsc parkingowych na odcinku Klonowica-Sienkiewicza. Handlowcy mają coraz niższe dochody, a klientów niestety nie widać. - Nic dziwnego, skoro nie mają nawet gdzie zostawić auta! - stwierdza pan Janusz, sklepikarz (chce zachować anonimowość). - Każdy woli jechać tam, gdzie da się wygodnie zaparkować samochód. A może, by nie stracić klientów, kupię każdemu rower? Skończyłyby się cyrki z dojazdem.
Kupcy połączyli siły i postanowili walczyć. Ich cel? Poprawki w projekcie przebudowy ulicy. Swoje racje wyłuszczyli podczas spotkania z władzami w podstawówce przy Krasińskiego. Według handlowców między ulicą Klonowica a Sienkiewicza, może zaparkować aż 50 samochodów. Po przebudowie, ta liczba zmniejszy się do piętnastu.
Co na to sam projektant przebudowy - Wojciech Czyżniewski? - Można zwiększyć liczbę z 15 do 25 miejsc parkingowych. Ale kosztem dwunastu drzew. Trzeba również przełożyć gazociąg.
reklama
Zbyt wiele aut
- To ładna ulica i jeśli coś zostanie źle zrobione, będzie nas drażniło - podkreśla Waldemar Przybyszewski, przewodniczący rady miasta. - Nie możemy czegoś zaprzepaścić.
Rozmowa z projektantem, wiceprezydentem Torunia i szefem Miejskiego Zarządu Dróg usatysfakcjonowała osoby prowadzące punkty handlowo-usługowe? - A skąd! - stwierdza pani Małgorzata, właścicielka kwiaciarni przy Mickiewicza. - Nadal czujemy się lekceważeni. Ulica jest zamknięta już drugi rok, a przecież na tym się nie skończy. Nie zarabiam na okolicznych mieszkańcach, ale osobach z innych dzielnic czy nawet miast. Przyjeżdżają do mnie zakłady pogrzebowe, które zabierają i po pięć wieńców. Tylko jak utrzymać interes, skoro klienci nie mają nawet gdzie zaparkować? Miasto zafundowało nam istny koszmar.
- Projekt opracowaliśmy z najwyższą starannością i uważam, że jest sporządzony poprawnie - stwierdza Andrzej Glonek, szef Miejskiego Zarządu Dróg. - Działalność prowadzi tu ponad 400 osób, a sami mieszkańcy też posiadają samochody. Licząc, że na jedną rodzinę przypada auto - samochodów jest około 700. Nie da się uszczęśliwić wszystkich ludzi.
Błędne koło
Wiele się ostatnio mówi o przywróceniu do świetności Bydgoskiego Przedmieścia. Właściciele kamienic przewidują jednak, że nie będą w stanie dbać o budynki. - Skoro nie ma dochodów z wynajmu lokali, z czego właściciel zapłaci za remonty? - podkreśla Aleksandra Kwiatkowska, jedna z mieszkanek Mickiewicza. - To błędne koło.
- Hasło "Mickiewicza ulicą spacerowiczów" pięknie brzmi, ale nie samym widokiem drzewek człowiek żyje - podkreśla zirytowany pan Janusz. - Tym bardziej, że mamy rzut kamieniem do Parku Bydgoskiego. A tam drzew i miejsc dla rowerzystów akurat nie brakuje!
Do sprawy powrócimy
Za dwa tygodnie kolejne spotkanie w sprawie feralnego remontu. - Przyjedziemy, jeśli będzie gdzie zaparkować - skwitowali zaproszeni handlowcy i mieszkańcy Mickiewicza.
Ewelina Kwiatkowska,
Gazeta Pomorska, 12 sierpnia 2010