Najdroższa rysa w Toruniu
Toruński emeryt ma pokryć koszty lakierowania radiowozu municypalnych. Twierdzi, że został wrobiony
- Straż miejska wrobiła mnie w remont swojego wozu! - alarmuje 74-letni Jerzy Burek. Municypalni oskarżyli go o zarysowanie auta rowerem. Ma zapłacić prawie 1800 złotych.
Cała historia przypomina tragikomedię. Próżno szukać w niej logicznego przebiegu zdarzeń. 29 sierpnia 2009 roku, około godziny 11.30, pan Jerzy zmierzał rowerem na targowisko miejskie przy Uniwersamie. Przy ul. Sportowej był tłok. - Przystanąłem, przenosząc ciężar ciała na jedną nogę. Wtedy otarł się o mnie jadący wóz straży miejskiej. Zachybotało mną, ale lekko. „Jak jedziesz!” - krzyknąłem i udałem się na rynek. Tam podszedł do mnie municypalny, twierdząc, że zarysowałem im auto koszykiem, który mam na tyle roweru. Z pewnością byłem niemiły, bo oburzył mnie ten zarzut - relacjonuje emeryt.
Przyjechała policja, wysłuchała stron, zrobiła zdjęcia. Jerzy Burek odmówił przyjęcia 200 zł mandatu, bo czuł się niewinny. I jest tak do dziś. Na drzwiach fiata doblo widział tylko dwa drobne ślady, jakby zarysowane paznokciem, o długości ok. 10 cm. Trzydziestego października sąd grodzki wydał wyrok w jego sprawie, bez udziału stron. Uznał go za winnego doprowadzenia do kolizji i wymierzył karę nagany. Kosztami obarczył skarb państwa. Nie ma tu ani słowa o jakiejkolwiek szkodzie bądź jej naprawieniu.
Zajrzał do akt sprawy i zdębiał. Strażnik, który kierował autem, oświadczył, że „rowerzysta jechał rowerem”. Strażniczka, która siedziała z prawej strony, że prowadził pojazd, mając go między nogami i „bujając się raz w prawo, raz w lewo”. - To niewykonalne, bo mam krok na wysokości 72 centymetrów, a rama roweru ma 90 centymetrów - mówi emeryt, dokonując przy nas pomiaru.
Według strażniczki, wołała ona za Burkiem, że zarysował auto. Rysy na lewych drzwiach i błotniku dostrzegła, siedząc po prawej stronie i nie wysiadając z wozu. Tymczasem przeprowadzający oględziny policjant drogówki odnotował jedną rysę, na lewym boku fiata. To nie koniec. - W aktach brakuje zdjęcia wykonanego przez drogówkę - podkreśla emeryt.
Od wyroku sądowego jednak się nie odwołał. Żona przekonała go, by dał sobie spokój. Nie wiedzieli, co listonosz dostarczy im 2 marca. A przyniósł wezwanie z PZU do zapłaty 1766 zł 56 gr tytułem zwrotu odszkodowania, wypłaconego municypalnym. Skąd taka wysoka suma? - Nie mamy na nią żadnego wpływu - mówi Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej w Toruniu. - Fiata oddaliśmy do serwisu. Usługę lakierowania wykonał Torital. Wiadomo, że w serwisie jest drożej niż w jakimś znajomym zakładzie.
Zakładając, że emeryt faktycznie zarysował municypalnym i lewe drzwi, i lewy błotnik, postanowiliśmy sprawdzić, ile kosztowałoby naprawienie tych strat. Pytaliśmy w toruńskich zakładach blacharsko-lakierniczych, zaznaczając, że chodzi o granatowego fiata doblo. - Za drzwi i błotnik maksymalnie 800 złotych bez VAT. Z rachunkiem jakieś 960 - usłyszeliśmy.
Jerzy Burek czuje się wrobiony. Z pewnością też nie starczy mu emerytury, by od ręki sprostać żądaniu PZU. Dla municypalnych sprawa jest jasna. - Ten pan uszkodził nam samochód. Na dodatek w momencie ujęcia zachowywał się arogancko. Fakt, że spowodował kolizję, jest bezsporny, bo potwierdził to sąd - podkreśla Jarosław Paralusz.
Małgorzata Oberlan, Nowości, 10 Marca 2010; aktualizowano: 10.03.2010 10:08
Komentarze użytkowników (5) |
kamilprzeczewski,
2010-03-11 07:40:27
:[] Rowerzyście zawsze wiatr w oczy |
julo,
2010-03-11 10:06:42
Przecież sprawa jest ewidentna. Kierowca SM nie zachował bezpiecznej odległości od rowerzysty. I nie ma znaczenia, czy rowerzysta stał, stawał, czy też jechał. Czy rowerzysta najechał na samochód, czy odwrotnie? Wszak nie wykonał żadnego manewru w bok, co mogłoby spowodować otarcie o samochód. GRANDA, GRANDA I JESZCZE RAZ GRANDA. Ten cały sąd jest ślepy. W cytowanych aktach sprawy nie ma słowa o manewrze rowerzysty, a tylko manewr mógłby spowodować kolizję. A pan Jarosław P. już nie raz opowiadał publicznie bzdury wykazując się brakiem wiedzy np. w sprawie ruchu rowerów po Starówce. |
edijoe,
2010-03-11 11:31:35
niestety nie jest tak jasno.. W okolicach targowiska często samochody jeżdżą "w tłumie" - ale prędkość to max 2km/h, więc o zachowywaniu 1m odstępu nie ma w tym przypadku mowy ;P Co prawda w takich sytuacjach to pieszy (a stojący rowerzysta jest pieszym) ma podobno "zawsze rację" - ale faktycznie, nie oznacza to, że mogę wyciągnąć sobie np. gwoździa i drapać po wolno mijającym mnie samochodzie.
Inna sprawa, która mnie zastanowiła od razu przy czytaniu Nowości - to, czy ten rower nie jest troszkę za duży? Krok 72cm, rama 90cm? Hmm, siodełko zwykle jest jeszcze wyżej, niż rama - rozumiem, że każde niespodziewane zatrzymanie kończy się dla tego 74-letniego pana bolesnym upadkiem.. Na razie trudno orzec, co się tu w ogóle stało, bo zeznania obu stron się kupy nie trzymają :J |
tomasz,
2010-03-12 20:08:47
Z tekstu wynika, że koszyk jest z tyłu roweru. Więc należy przyjąć, że to Pan Jerzy był przed municypalnymi w trakcie zdarzenia, a nie municypalni przed Panem Jerzym. O ile nie ma wyraźnego wskazania na winę Pana Jerzego (np. zeznania świadków, że cofał nie zachowując ostrożności) to należało przyjąć ogólną zasadę stosowaną w takich sytuacjach przez policję, że winny jest pojazd "z tyłu". Zasada ta - choć nie zawsze jest sprawiedliwa - statystycznie wydaje się być lepsza niż gdyby zakładać odwrotną winę. Ponadto rowerzysta nie ma obowiązku "mania" lusterka (tzw. "wstecznego", nie wiem, czy są inne ). Stojąco-idącemu rowerzyście trudno jest zresztą z takiego korzystać. Być może municypalni przejeżdżali bardzo blisko rowerzysty - w mojej ocenie nie zmienia to ich winy - przejeżdżając ZA NIM to oni powinni zachować ostrożność.
Inna sprawa, jak słusznie zauważył edijoe - jakim rowerem dziadek jeździ? Rama wyższa o 18 cm od wysokości kroku w postawie "stojącej na ziemi"??? Dobrze, że wprowadzili matematykę do matur, bo coś nie chce mi się wierzyć w te wyniki robione "przy dziennikarzu". |
tomasz,
2010-03-12 20:11:47
CYTAT DNIA:
Fakt, że spowodował kolizję, jest bezsporny, bo potwierdził to sąd - podkreśla Jarosław Paralusz. Buhaha |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242