Rowerzyści chcą ścieżek
Mieszkańcom zależy na tym, aby mogli bezpiecznie korzystać ze swoich jednośladów. Czy doczekają się specjalnej drogi?
- Za nic w świecie – nie będę jeździć rowerem po ruchliwej jezdni - mówi Zygmunt Wójcik,
nasz Czytelnik.
- Jeszcze mi życie miłe. Rypinianie wciąż muszą czekać na drogę rowerową.
Rowerzyści często wybierają pomiędzy bezpieczeństwem, a zachowaniem przepisów.
Pan Zygmunt szczerze przyznaje, że od wielu lat jeździ po chodniku:
- Nie mam zamiaru lawirować między samochodami Wystarczy chwila i może dojśc do nieszczęścia. Mało to teraz szaleńców na drogach?
Niektórzy jeżdżą pijani. Kiedyś bez żadnych obaw jeździłem jezdnią - i jak to się skończyło? Rozpędzone auto uderzyło w mój rower. Ledwo to przeżyłem.
Jeździć, ale byle dalej od miasta
Póki co - w Rypinie brakuje ścieżek rowerowych z prawdziwego zdarzenia.
- A szkoda, bo są u nas nawet ładne tereny - mówi Karolina Licznowska, gimnazjalistka. -Jeśli mam ochotę zaczerpnąć świeżego powietrza - pedałuję ile sił przed siebie. Byle dalej od smrodu spalin i potwornego hałasu samochodów.
Problem z trasą przeznaczoną dla jednośladów dostrzegł już dawno Jan Szymański, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Rypinie:
- Mieszkańcy cały czas czekają na miejsce, w którym mogliby pobiegać, czy pojeździć rowerem. I wcale się im nie dziwię. Każdy chce się bezpiecznie czuć. Pomyśleliśmy zatem o ścieżce spacerowej. Przecież bez najmniejszego problemu -można na niej także jeździć rowerem.
Wszystko po kolei
A dokładniejsze plany?
- Niczego nie można robić na chybcika - tłumaczy dyrektor. - Trzeba wszystko dokładnie przemyśleć. Choćby dokładną trasę i wszystkie koszty. Ale planujemy wystartować od terenu stadionu miejskiego.
Wprawdzie - wraz z końcem lata - mija sezon rowerowy, ale rowerzyści nadal narzekają na brak miejsc dojeżdżania
- Staram się od małego wychować córeczkę w sportowym duchu - opowiada Karolina Jodłowska mieszkanka Rypina.
- Plywanie, gra w ringo, bieganie – ćwiczymy wszystko. Szkoda tylko, że nie możemy organizować sobie wycieczek rowerowych.
No, niby możemy – ale nie jest to zbyt bezpieczne. Przecież nie będę narażała własnego dziecka, na zahaczenie przez jakiegoś nieuważnego kierowcę. Ktoś się zagapi i wypadek już gotowy. Gdyby istniała droga rowerowa - nie miałabym żadnych obaw.
Nietypowa ścieżka z rozbiórek
Na razie powstał zaledwie kilkudziesięciometrowy odcinek ścieżki
Co dalej? - Cóż, wolę robić, a potem o tym dookoła opowiadać - mówi Szymański. Prawda jest taka, że idzie nam wolno. Ale staramy się ze wszystkich sił. Wpadliśmy na pomysł, by wykorzystywać do budowy - materiały, które pochodzą z rozmaitych rozbiórek. Teraz znów trochę ich przybyło. Wszystko się nada.
Kask rowerzysty kontra blachy samochodu
Mieszkańcy zgodnie kibicują budowie ścieżki.
- Za kierownicę siada teraz mnóstwo pijanych - aż strach wsiąść na rower - kwituje pani Karolina. - Wiadomo – w starciu z autem - rowerzysta nie ma zbyt wielu szans. Raczej się nie da wyjść z takiego wypadku bez szwanku. Kierowców chroni samochód, a nas...? Kask przecież nie wystarczy.
Chociaż wielu rypinian straciło nadzieję na powstanie ścieżek - są osoby, które nadal wierzą w powodzenie przedsięwzięcia.
- Pomału, ale jednak coś powstaje - stwierdza pani Karolina - Nam rowerzystom - pozostaje się tylko uzbroić w cierpliwość i czekać.
Ewelina Kwiatkowska,
Gazeta Pomorska, poniedziałek 7 września 2009.