Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest sobota 21 grudnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de

Na chodniku rządzi pieszy, na drodze rowerowej - ja! - wywiad z Gazety Pomorskiej

Na chodniku rządzi pieszy, na drodze rowerowej - ja!

Rozmawiała Magdalena Stremplewska

Rozmowa z Juliuszem Wysłouchem, rowerzystą z Torunia

- Gdyby nie rower...

- Rowery od zawsze były w naszym domu, ale nauczyłem się jeździć dosyć późno - w trzeciej albo czwartej klasie. Zaczynałem od rodzinnych wypadów za miasto. Do podstawówki miałem blisko, ale już do liceum przy dawnym Pl. Świerczewskiego dojeżdżałem rowerem. I od tego czasu poruszam się niemal wyłącznie na dwóch kółkach. Pasją zaraziłem żonę, która, co prawda, jeździła w dzieciństwie, ale potem miała długą przerwę. Po ślubie już nie miała wyjścia, musiała wrócić na rower. W ten sposób docieramy do pracy i odwozimy dzieci do przedszkola i szkoły. Rower przede wszystkim pozwala oszczędzić czas. Podam przykład: wczoraj około godziny 16 musiałem przemieścić się na Podgórz, a ponieważ wymagany był strój formalny, wybrałem się autobusem. Podróż zajęła mi 35 minut, z czego 15 minęło, gdy pokonywaliśmy odcinek od Pl. Artylerii do mostu. Rowerem całą tę trasę przejechałbym w 20 minut.

- A komfort jazdy na dwóch kółkach po naszych ulicach?

- Jeżeli chodzi o drogi rowerowe, to jest coraz lepiej, ale wciąż mamy sporo do zrobienia. Brakuje przede wszystkim niewielkich odcinków między istniejącymi trasami, by powstały wielokilometrowe ciągi. Z jakością nawierzchni bywa różnie. Przykładowo, mamy fenomenalnie wykonaną trasę wzdłuż ul. Bydgoskiej między Matejki a Sienkiewicza. To wzorcowe rozwiązanie - doskonały projekt i wykonanie. Z drugiej strony jest odcinek budowany wzdłuż ulicy Olimpijskiej. Choć to nowa nawierzchnia, już jest nierówna. Inna sprawa to starsze odcinki. Chociażby pas dla rowerów na ul. Gagarina. Stan płytek chodnikowych z lat siedemdziesiątych jest tragiczny. I zawsze mam dylemat, czy jechać tędy i wytrząść się, czy - wbrew zakazowi - po jezdni. Niestety, w wielu miejscach po prostu musimy poruszać się wśród samochodów.

- Kierowcy tego nie ułatwiają...

- Dla wielu z nich rowerzysta to zakała i zawalidroga. Wymuszanie pierwszeństwa przez auta i wynikające z tego scysje zdarzają się nam niemal codziennie. Niektórzy kierowcy w ogóle nie rozpoznają oznaczeń, potwierdzających nasze uprawnienia. Ale i to na szczęście się zmienia. Problemem bywa też zachowanie pieszych. Zdarza się, że ktoś prowadzi na kilkumetrowej smyczy psa i zmierzę zamiast iść chodnikiem, wchodzi na pas dla rowerów, blokując przejazd.

- A grzeszki rowerzystów?

- Podstawowy to jazda po chodniku, ale w wielu miejscach zwyczajnie nie daje się inaczej. Tu chodzi raczej o kwestię, jak się jedzie. Jedni rowerzyści poruszają się powoli, szanując pieszych. Inni przepychają się, nadużywają dzwonka. To zwykłe chamstwo. Ja na chodniku zamiast go używać, wolę powiedzieć "przepraszam" i "dziękuję". Za to na drodze rowerowej dzwonka nie oszczędzam. To moje zbójeckie prawo.

Gazeta Pomorska, 24 lipca 2009


wyedytowano: 2009-08-02 20:52
aktywne od dnia: 2009-08-02 20:41
drukuj  
Komentarze użytkowników (9)
kili, 2009-08-04 14:00:49
Pan Juliusz się bardzo dobrze wypowiada. Ma 100% racji, ostatnia wypowiedź git!   ;) "Za to na drodze rowerowej dzwonka nie oszczędzam. To moje zbójeckie prawo."
tomasz, 2009-08-05 19:40:42
Ha. A dzisiaj przy "płatkach" (ul. Lubicka-Sz.Lubicka) było tak. Stoi rowerzysta przed przejściem (tylko dla pieszych), rower między nogami. I czeka. Dojeżdzam. Zsiadam i przeprowadzam po pasach rower jak należy. Dojeżdżające do przejścia samochody się pięknie zatrzymują a ja śmiało maszeruję. Rowerzysta się namyśla..., namyśla... i w końcu ruuuszaaa. Na rowerze. Obtrąbili barana kierowcy.
BTW: też dzwonka na drodze rowerowej nie szczędzę - to moje święte prawo i obowiązek ostrzec baranów na nogach. Że pędzę.
edijoe, 2009-08-07 14:00:36
Sorry, ale jedyny problem tu widzę w durnym przepisie oraz nazywaniu normalnego człowieka baranem. Jakie zagrożenie on zrobił na tej drodze, kiedy samochody stały, pieszy (czyli Tomasz) przechodził? Napisałeś "ruuusza", czyli raczej wolno jechał... Diagnoza jest taka, że po prostu typowo "ludzka" reakcja - "ja prowadzę, to czemu on se może jechać?!"

Była tu kiedyś ankietka i większość bodajże podała że jeździ po pasach. I mają rację - bo nie ma ŻADNEGO LOGICZNEGO UZASADNIENIA, żeby zabroniony był powolny i ostrożny wjazd na przejście z prędkością kilku km/h, zwłaszcza kiedy idą już tam piesi albo jest zielone światło.
asiao-o, 2009-08-07 14:13:25
jak już tak zeszło na bydło, to dla mnie baranami są rowerzyści, którzy trąbią na pieszych na ścieżkach i przeprowadzają rower po pasach. mogę mieć takie zdanie prawda?
a tak na poważnie, mało zabawne jest określanie baranami ludzi, którzy albo chodzą po ścieżkach - to może bardziej krowy, co? lub tych co jadą po pasach.
będę ciągle twierdzić, że odpowiednia infrastruktura spowoduje, że wszyscy nauczą się gdzie ich miejsce.
dzwonienie na pieszych na pseudo śmieszce, która urywa się za 100 metrów większego sensu nie ma.
a co do jazdy po pasach to zgadzam się z tym, że przepis jest durny i tyle, a to czy ktoś schodzi czy jedzie to jego wybór
więcej wzajemnego szacunku, bo z takich postów wynika że jestem głupią owcą
tomasz, 2009-08-11 17:55:38
Otóż ja uważam, że przepisy należy szanować lub zmieniać. W konkretnym przypadku zakaz jeżdżenia po pasach wynika stąd, że kierowca samochodu ma prawo oczekiwać, że nie pojawi mu się na przejściu dla pieszych niespodziewanie pędzący skądś rowerzysta i uważam, że jest słuszny. Za mną (pieszym z rowerem) ruszył powoli rowerzysta korzystając z tego, że samochody stały. Kiedy on już zjeżdżał  , mógłby pojawić się kolejny rowerzysta i pędem wlecieć, bo "samochody jeszcze stoją". Czyja byłaby wtedy wina? Zasada jest prosta - jeżdżenie po przejściach dla pieszych jest złamaniem przepisów i tyle. Przyznaję - sam to robię, kiedy przed przejściem nie ma samochodów albo stoją bo mają czerwone. Ale nigdy tego nie robię, kiedy stoją z szacunku dla przepisów, które nakazują przepuścić na przejściu dla pieszych pieszego, ale już nie - rowerzystę.
Pozdrawiam wszystkich, także tych, którzy łamią prawo korzystając z sytuacji, w której pozostali uczestnicy sytuacji je szanują.
pawel, 2009-08-11 22:32:49
każdy kto jezdzi rowerem po miescie wie, że jazda zgodna z PoRD jest praktycznie niemozliwa. jazda zgodnie z PoRD polegalaby w duzej mierze na prowadzeniu roweru, o co chyba wynalazcy tego pojazdu nie chodzilo.

co do kultury jazdy kierowcow i rowerzystow: temat trudny, watpie czy jako sRT na tym polu mozemy wiele zdzialac. zdarzaja sie malo kulturalni kierowcy, rowerzysci tez nie zawsze zachowuja sie odpowiednio. nam zalezy przede wszystkim na odpowiedniej infrastrukturze, ktore powinna wymusic na wszystkich uczestnikach ruchu drogowego odpowiednie zachowanie.

jesli chodzi o zmiany przepisow to temat jest tak trudny i zlozony, ze nawet go nie podejmuje...

niemniej czy ktos schodzi z roweru na pasach czy nie schodzi to juz jego sprawa  !
tomasz, 2009-08-12 06:57:09
Dodam może to: wkraczając na przejście wymusiłem zatrzymanie się samochodów na tej ruchliwej ulicy, korzystając z przysługującego mi prawa. Rowerzysta czekający przed przejściem już dłuższy czas mógł postąpić na kilka sposobów: też zsiąść i się przejść (tak to ciężko?), jechać koło w koło za mną lub czekać aż wszystkie przejadą(pewnie do wieczora). Tymczasem zdecydował się przejechać dopiero, kiedy wszystkie samochody stały a ja już byłem praktycznie po drugiej stronie - tym samym przedłużając postój pojazdów, które zatrzymały się wyłącznie z szacunku dla przepisów. Podkreślam - sam nie trzymam się ściśle PoRD i też przejeżdżam po pasach, ale łamię przepisy tylko wtedy, kiedy wiem, że w najmniejszym stopniu nie przeszkodzę komuś, kto tych przepisów przestrzega. Póki co na wspomnianym przejściu przejazdu nie ma i chcąc zatrzymać samochody należy niestety zsiąść z roweru.
edijoe, 2009-08-12 23:59:57
Tomaszu, argumentujesz w stylu "A gdyby tu było przedszkole, w przyszłości..."  ;)

Pisałem - i Ty także ("ruuuusza") - o POWOLNYM wjeździe na przejście Z PRĘDKOŚCIĄ PIESZEGO, lub niewiele większą (powiedzmy mniej niż 10km/h). To zupełnie wystarczy, żeby prawidłowo jadący (nawet nie stojący...) samochód zdążył ustąpić pierwszeństwa.

W przypadku zielonego światła dla pieszych sprawa jest jasna - nawet zielona strzałka dla skręcających samochodów nie ma tu nic do rzeczy, bo jest de facto odpowiednikiem znaku STOP (nagminnie olewany przepis)

Argument, że "biedny kierowca musiał przez rowerzystę dłużej czekać" jest 1) bez sensu, bo skoro nie ma pierwszeństwa, to oczywiste że czeka na kogoś, kto pierwszeństwo ma; 2) nielogiczny, bo rowerzysta prowadzący rower będzie przechodził jeszcze dłużej.

Jak na razie żadnego argumentu ZA zsiadaniem z rowera na przejściu nie widziałem, poza "dura lexem" oczywiście   ;)

Tak samo, jak pieszy wbiegający na przejście i rozjechany jest sam sobie winien, tak samo winien kolizji byłby rowerzysta jadący zbyt szybko. Nie ma tu żadnej różnicy. Pieszy też bez problemu może się poruszać >20km/h...

Wychodzi więc, że jedynym baranem jest tu nasz genialny prawodawca jeden z drugim... a jak zwykle (oprócz masonów) wszystkiemu winni są cykliści.  :J
tomasz, 2009-08-13 21:05:59
edijoe. Otóż nie rozumiem, czemu twierdzisz, że samochód nie ma pierwszeństwa kiedy na przejściu dla pieszych jedzie rowerzysta. Czy rowerzysta jest nadrzędnie uprzywilejowaną jednostką na wszelkich drogach?

Jest wiele sytuacji, kiedy panuje społeczne przyzwolenie na delikatne naruszenie przepisów i sam się z tym zgadzam jeśli nie naruszam praw innych. Przechodzę i przeskakuję rowerem na czerwonym (jeśli nikomu nie przeszkadzam), jeżdżę po chodniku (ostrożnie i powolutku w pobliżu pieszych). Jednocześnie twardo korzystam z przysługujących mi praw - bezpardonowo wkraczam na przejścia i przejazdy jeśli to ja mam pierwszeństwo (nie zmuszając jednakże nikogo do gwałtownych manewrów i zachowując margines bezpieczeństwa jeśli uzbrojony w blachy przeciwnik okaże się bardziej bezwzględny i zdecydowany na konfrontację lub nieświadom mojego uprawnienia) i dzwonię na pieszych idących po ścieżce (bo ich tam nie powinno być - niech sobie idą wtedy, kiedy nie jedzie tam rowerzysta).

Niestety nie zgadzam się z Tobą w tym, że twierdzę iż nie wolno rozważać kwestii uprzywilejowania jeśli jedna ze stron nie ma w ogóle prawa występować w danym zdarzeniu. Tak jak ja dzwonię na pieszych idących ścieżką rowerową tak nie dziwię się pieszym narzekającym na rowerzystów na chodniku i kierowcom samochodów trąbiących na rowerzystę jadącego ostentacyjnie na ich oczach po przejściu dedykowanym dla pieszych. Niechże sobie i po nim jeździ jeśli ciężko mu zsiąść - ale jak już przejadą wszystkie samochody.
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook