Jestem (nie) winny
Sprawiedliwość dosięgła go aż siedem razy. Teraz on się jej domaga. I to publicznie. Czy człowiek, który odsiedział w więzieniu dwa lata za wielokrotną jazdę pod wpływem alkoholu, ma szanse na umorzenie kolejnego wyroku?
- Wszystkie wyroki mi przysłali, a tego jednego nie - tłumaczy Andrzej Mikłasz
Andrzej Mikłasz z Dworzyska zebrał tyle zarzutów za jazdę rowerem pod wpływem alkoholu, że wystąpił do sądu o zsumowanie wyroków. - I dobrze zrobiłem, bo odjęli mi na tym pięć miesięcy - nie ukrywa zadowolenia.
Decyzją sądu odsiedział w więzieniu 23 miesiące. Wyszedł 27 lipca ubiegłego roku.
Byłem czysty
Niedługo potem, bo 23 sierpnia, jechał rowerem po chodniku wzdłuż ulicy Wojska Polskiego w Świeciu. - Zatrzymała mnie policja, ale nie zdenerwowałem się, bo byłem czysty - zero alkoholu we krwi - podkreśla Mikłasz. - Wiedziałem, że nie wolno jeździć rowerem po chodniku, ale nie jestem wyjątkiem, więc niczego się nie obawiałem. Poza tym, jak przejechać przez Świecie rowerem, skoro na jezdni jest niebezpiecznie, po chodnikach nie wolno, a ścieżka rowerowa jest w Świeciu tylko jedna?
Jakież było zdziwienie Andrzeja Mikłasza, gdy usłyszał, że znowu pójdzie do więzienia. "Za co? Przecież nic nie piłem”, tłumaczył policji.
Nie dostałem kopii
Wtedy wyszło na jaw, że w ramach wyroku, sąd zakazał Mikłaszowi jazdy pojazdami mechanicznymi przez cztery lata, a rowerem przez pięć lat. - Nic o tym nie wiedziałem - tłumaczy Mikłasz. - Sąd przysyłał mi zawsze wszystkie dokumenty, także kopie wyroku. A tego nie dostałem. Nie miałem pojęcia, że w ogóle nie wolno mi jeździć rowerem. Myślałem, że tylko pijany nie mogę.
Niewiedza ma być główną linią obrony, na którą Andrzej Mikłasz już się zdecydował. - Odwołam się od wyroku i nagłośnię tę sprawę. Pójdę z tym wszędzie, nawet do telewizji! - zapowiada.
Wszyscy wiedzieli
Mikłasz nie wiedział o zakazie, w przeciwieństwie do policjantów, którzy dostrzegli go na rowerze. - Ten pan jest nam dobrze znany - nie ukrywa Marek Rydzewski, rzecznik prasowy KPP Świecie. - Zatrzymywaliśmy go kilka razy. Zawsze kończyło się to w sądzie, który informuje nas o swoich orzeczeniach, w tym o zakazach prowadzenia pojazdów.
- Niemożliwe, że człowiek, który miał tyle spraw za jazdę pod wpływem alkoholu, nie spodziewał się zakazu jazdy pojazdami i rowerami - zauważa Elżbieta Kulczyk, prezes Sądu Rejonowego w Świeciu. - Poza tym, każdy wyrok jest odczytywany. Oskarżony musiał go słyszeć.
- Niewiedza nie może tłumaczyć oskarżonego. Musi on ponieść konsekwencje swoich czynów - podsumowuje Marek Rydzewski.
Agnieszka Romanowicz ,
Gazeta Pomorska, 12 stycznia 2009