Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest sobota 21 grudnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de

Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024

Tegoroczną wyprawę rowerową planuję od marca. Pierwszy pomysł, to oczywiście kontynuowanie trasy Green Velo z Białegostoku do Lublina. W połowie kwietnia muszę zmienić plany, gdyż część szlaku prowadzi zbyt blisko granicy z Białorusią. To nie koniecznie najlepszy moment na zwiedzanie tego zakątka Polski. Decyduję się rozpocząć podróż w Lublinie i zakończyć ją w Przemyślu. Przede mną ok. 350 km. z podjazdami 1391 m. Znów dokładnie planuję trasę i wybieram miejsca noclegowe. Tydzień przed wyjazdem ulegam kontuzji na zawodach Sup. Co teraz? Jechać, czy nie? Jednak jadę. Tylko trochę skoryguję trasę i dostosuje do mojej tegorocznej kondycji.

5 lipca nocnym pociągiem z Gdyni jadę bezpośrednio do Lublina Głównego. Miasta nie planuję zwiedzić. Wsiadam w najbliższy pociąg do Chełma Lubelskiego, gdzie zaczyna się właściwa trasa Green Velo.
Z pociągu obowiązkowo udaję się na chełmski rynek – Plac Łuczkowskiego.
Miasto znajduje się na terenie historycznej Rusi Czerwonej, zaledwie 40 km. od granicy z Białorusią. Na rynku fotografuję mój rower na tle zrekonstruowanej studni miejskiej i drewnianego niedźwiedzia. Nie zabawię tu długo. Nie obejrzę słynnych kościołów i podziemi kredowych.
Odnajduję pierwszy MOR w Chełmie. Wygląda na dawno nie remontowany. Nie lepiej wygląda oznaczenie trasy pomiędzy Chełmem o Krasnymstawem. Na szczęście na lokalne zwierzaki można zawsze liczyć … kaczki, które z głośnym kwakaniem wypełzły tuż przed kołami mojego roweru wprawiają mnie w doskonały nastrój. Odcinek tego dnia nie jest zbyt długi. To zaledwie trochę więcej niż 40 km. Ale jestem przecież po nieprzespanej nocy, no i nadal nie wiem, jak będzie się sprawował mój kontuzjowany bark.
Około 15:00 docieram do mostu na rzece Wieprz. To co mnie najbardziej interesuje w tym regionie Polski to odnalezienie śladów po dawnych żydowskich szetlach. Już na moście odnajduję tabliczkę wskazującą miejsce, gdzie ma znajdować stary cmentarz żydowski. Niestety, go nie odnajduję.
. Skupiam się na tym co oferuje miasto. Jestem bardzo ciekawa stanu zachowania barokowego kościoła pojezuickiego św. Franciszka Ksawerego oraz pozostałości po dawnym kolegium jezuickim. Wszystko jest bardzo zadbane, tylko takie jakieś senne… no cóż urok małych miasteczek.
Wieczorem uczestniczę w przeglądzie lokalnych kapel rockowych na rynku.
Następnego dnia o świcie wyruszam na trasę. Tym razem chcę dotrzeć z Krasnegostawu przez Szczebrzerzyn do Zwierzyńca. Tego dnia zmienię krainę geograficzną z Lubelszczyzny na Roztoczę. Wyruszam w nieznane. Nigdy nie byłam w tej części Polski. Ten dzień jest wyjątkowo gorący. A ja uwielbiam pływać. Bardzo mnie cieszy, że na mojej trasie znajduje się kilka akwenów wodnych. Jak wielkie jest moje rozczarowanie, jak w żadnym z nich woda nie nadaje się do pływania.
Asfaltem i polnymi drogami docieram do Szczebrzeszyna. Po drodze było trochę wzniesień, jednak nie tak stromych jak się obawiałam.
Na szczebrzeszyńskim rynku wita mnie Chrząszcz. Nieco dalej tego dnia odbywa się lokalny festyn. Zostaję poczęstowana pysznym bigosem i mogę ruszać dalej do Zwierzyńca.
Po drodze „ściga” się ze mną 7-letni zawodnik. Ja jadę jezdnią, on chodnikiem. Za nim mama i dziadek. Zatrzymujemy się wspólnie na krótki wypoczynek. Interesuje mnie, gdzie w pobliżu mogę zażyć kąpieli. Jest naprawdę gorąco. Oboje Państwo polecają mi stawy Echo w Zwierzyńcu. Te utworzone na terenie mokradeł w latach 20-tych XX w. stawy do dziś służą ochłodzie i relaksowi tym, którzy przybędą wprost do Roztoczańskiego Parku Narodowego. Co ciekawe na zimę jest z nich spuszczana woda.
Po drodze ostrzeżenia przed wilkami i rysiami.
W drodze do miejsca noclegowego zatrzymuje się przed pięknym kościółkiem na wodzie w Zwierzyńcu. Zbudowany na specjalnej platformie od wieków dryfuje na wodzie.
Podziwiam inne zabudowania należące do Ordynacji Zamoyskich.
Na kolację tradycyjne zjadam lokalną potrawę – Piróg biłgorajski z kefirem.
Kolejnego dnia rano jadę okrężną trasą ze Zwierzyńca do Zamościa. Na nasypie kolejowym widzę dużego kota. Może rysia? Umyka zanim zdążę wyciągnąć telefon. Zamość mnie bardzo ciekawi, wiele dobrego o nim słyszałam. Wreszcie dotarłam do „miasta idealnego”, „miasta arkad” i Padwy Północy. Zwiedzam obowiązkowo twierdzę i pozostałe atrakcje stolicy Ordynacji Zamoyskich. Jestem zachwycona tym co widzę. Całe szczęście, że Niemcy w czasie II wojny dostrzegli potencjał kulturalny tego miasta i zakazali je bombardować.
Obowiązkowo udaję się pod wszystkie atrakcje miasta: Bramę Lwowską, twierdzę, rynek z pięknym Ratuszem, arsenał, park miejski.
Kolację spożywam z widokiem na przepiękne kamieniczki ormiańskie.
A gdzie? A jakże, w Restauracji Muzealnej Ormiańskie Piwnice. Zamawiam Horowac – szaszłyk ormiański podawany z lawaszem.
Rano wsiadam w pociąg relacji Zamość – Przemyśl. Odczuwam silny ból barku. Cieszę się, że mądrze zaplanowałam wyprawę i jest ona dla mnie przyjemnością, a nie karkołomnym wyzwaniem.
W Przemyślu spędzam 2 dni.
Dokładnie przyglądam się twierdzy, która otacza okolice miasta, aż 40 km. pierścieniem. Chłonę atmosferę miasta, w którym od wieków stykała się polska i rosyjska kultura, w której katolicyzm mieszał się z prawosławiem i judaizmem. Oglądam sobór, Zamek Kazimierzowski. Zachwytu raczej nie ma, byłam już tu wcześniej.
Posiłek oczywiście tradycyjnie lokalny – babka ziemniaczana.
Ostatniego dnia udaję się do oddalonego zalewowi o 12 km. od Przemyśla Arboretum Bolestraszyce. Polecam każdemu to miejsce. Przepiękna soczysta zieleń, pachnące kolorowe kwiaty i cudowne żółwie wodne. Tu czas stoi w miejscu i nie warto się nigdzie spieszyć.
Moja tegoroczna wyprawa trasą Green Velo dobiegła końca. Nie była zbyt intensywna. To zaledwie 270 km. w 5 dni. Ogromnie się jednak cieszę, że widziałam to wszystko. W pociągu relacji Przemyśl – Gdynia rozmyślam już o przyszłorocznej trasie. Mam trzy pomysły. Może wystartuję z Przemyśla i przez Rzeszów i Sandomierz zakończę trasę Green Velo w Kielcach? A może pojadę szlakiem Orlich Gniazd na Śląsku? Albo wyprawię się wokół jezior Meklemburgii Pomorza Przedniego?


wyedytowano: 2024-12-19 22:56
aktywne od dnia: 2024-12-19 22:31
drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook