Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest sobota 21 grudnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de

Rowerem po Chorwacji - relacja Andrzeja - Wakacje 2022

Wyprawa rowerowa do Chorwacji na odcinku Split – Dubrownik Airport, wrzesień 2022

Moją podróż zacząłem na lotnisku w Gdańsku. Tutaj spakowałem rower do specjalnej torby i samolotem przyleciałem do Splitu. Pakowanie roweru zajęło mi równą godzinę. Muszę zwrócić uwagę na kilka szczegółów: rower został zaprojektowany i wykonany naprawdę dobrze. Części oryginalne, czyli dwa koła, siodełko, kierownicę i pedały zdejmuję w dziesięć minut. Najdłużej zajęło mi zdejmowanie błotników, dwóch bagażników oraz stópki, które sam dokupiłem do roweru. Następnie włożyłem pozostałe rzeczy do torby (namiot, śpiwór i jedna sakwa). Karimatę złożyłem na pół i zabezpieczyłem rower przed uszkodzeniami razem z kartonem. Rower dotarł bezpiecznie do Splitu. Tutaj składanie zajęło mi około półtorej godziny. Z lotniska w Splicie po ok. 30 km dotarłem wieczorem do campingu (Camping Stobreč Split). Camping ładny, położony przy plaży, ale dość drogi (ok. 80 zł - osoba + namiot). Tutaj nocleg, rozmowa z innymi rowerzystami i dalej rano podróż do Makarskiej. Jechałem główną drogą nadmorską. Nie ma tutaj ścieżek rowerowych i trzeba jechać drogą dla samochodów lub jej poboczem. Piękne widoki, bryza od morza i wysoka temperatura (na początku września w Chorwacji nawet 50oC w słońcu – ok. 13 godziny). Minąłem Omnis i zjadłem obiad. Nie chciałem dłużej jechać w upale, więc za Baską Vodą zatrzymałem się na plaży. Tutaj oczywiście ładne plaże i można popływać. Do Makarskiej miałem ok. 7 km więc mogłem jechać nawet wieczorem a ponadto prowadzi tam nadmorski deptak i nie trzeba jechać główną drogą. Wieczorem dotarłem do campingu w Makarskiej. Odcinek deptaka ok. 3 km przed Makarską prowadzi przez skały, ale można tam przeprowadzić rower z sakwami.

Specjalne miejsca na lotnisku do pakowania roweru (zdjęcia z Internetu). W Gdańsku i Dubrowniku takich miejsc nie ma.
Pakowanie roweru do torby na lotnisku. Wymiary torby 130 x 95 cm.
Rower po spakowaniu
Trasa Split – Makarska – Dubrownik (z odbiciem na wyspy Hvar i Brac).
W miejscowości Baska Voda.
Odcinek deptaka ok. 3 km przed Makarską prowadzi przez skały, ale można tam przeprowadzić rower z sakwami.
Piękny zachód słońca w Chorwacji.
Droga do Makarskiej – trzeba jechać główną ulicą.
Widoki na Rivierę Makarską.
Piękne widoki z nadmorskiej drogi, ale trzeba uważać na samochody.
Widok na plażę Nugal w Makarskiej.
Dobry odpoczynek – chłodzenia piwa w morzu ;-)
Deptak i port w Makarskiej. W Makarskiej spędziłem dwa noclegi. Camping w Makarskiej jest dość dobry, choć jeszcze droższy niż w Splicie (za dwa noclegi zapłaciłem ok. 230 kun). Makarska – cóż powiedzieć, ładne, zabytkowe i portowe miasteczko. Mi się osobiście podoba jako baza wypadowa, bo ludzi dość sporo (Polaków chyba najwięcej z wszystkich narodowości) i plaże zatłoczone. Odwiedziłem znaną plaże Nugal – ok. 2,5 km od Makarskiej. Plaża ładna, choć również tłoczna. W pobliżu są skały, gdzie można poskakać i ponurkować szukając ławic ryb. Ponieważ w Makarskiej byłem już drugi raz, wiec trochę znałem te rejony. Wykupiłem bilet na rejs statkiem na wyspę Hvar i Brac i tam spędziłem tydzień czasu. Po prostu wolałem mniej zatłoczone rejony, w końcu przyjechałem tutaj odpocząć. Na wyspie Brac nocowałem w pobliskim campingu Mario. Camping średni, ale klimat dość dobry. Tutaj spotkałem oczywiście rowerzystów – Polaków ze Śląska. W piątkę wyruszyli pociągiem z Czech do Splitu, stąd promem na wyspę Brac i dalej pokonując ok. 700 m wzniesienia do miasteczka Bol. Z wyspy dalej promem do Makarskiej i stąd ok. 60 km do Splitu na pociąg powrotny do Czech. Widać można ładnie zrobić Rivierę Makarską jadąc z Polski pociągiem, choć trwa to ok. 20 godzin. Może w następnym roku uruchomią bezpośrednie połączenie kolejowe z Krakowa do Splitu. Cena w obydwie strony to ok. 650 zł (osoba plus rower), gdzie ja za samolot płaciłem 920 zł (osoba plus bagaż sportowy (2x230 zł) – linie Wizzair). Co do wyspy Brac i miasteczka Bol. Jest tutaj jedna z najpiękniejszych plaż – Złoty Róg, choć bardzo zatłoczona, lepiej więc iść trochę dalej na inne plaże. Plaże jak to w Chorwacji kamieniste. Warto pływać w okularach – podziwiać piękny podwodny świat, ładne ryby jak w akwarium, ławice ryb i podwodne skały. Widoczność do ok. 10 - 15 metrów. Temperatura we wrześniu w Chorwacji to ok. 35 – 30 stopni w cieniu. W słońcu nawet ponad 50 stopni, czyli jak w Polsce w lipcu – sierpniu - wystarczy do opalania, a woda jest ciepła. Miasteczko Bol posiada ładną starówkę w stylu śródziemnomorskim. Kamienice, kościoły i nabrzeża są wykonane z kamienia. Wieczorem można sobie usiąść w kawiarni lub barze i odpocząć. Delektować się śródziemnomorskim klimatem.
Miasteczko Jelsa na wyspie Hvar – wpisane na listę UNESCO.
Sposób na rower i przyczepkę rowerową ;-)
Miasteczko Bol na wyspie Brac.
Przy porcie wita nas ładny kwietnik.
Wąskie uliczki w miasteczku Bol. Toruń również dba o zakamarki starówki, które pięknieją i są ładnie zagospodarowane (np. ulice w okolicach spichlerzy).
Bol wieczorem.
Bol - plaża i klasztor Dominikanów.
Jedna z najbardziej znanych plaż w Chorwacji – Złoty Róg.
Złoty Róg.
Opuszczam Wyspę Brac i dalej promem do Makarskiej oraz w stronę Dubrownika.
Droga w stronę Dubrownika – tego dnia łapał mnie deszcz – odpoczynek przymusowy na przystanku autobusowym.
Droga do Dubrownika – niestety trzeba jechać główną drogą.
Droga do Dubrownika – niestety trzeba jechać główną drogą – widoki piękne.
Droga do Dubrownika – przystanek na punkcie widokowym.
Ładne widoki to jedno, ale tablice nagrobne przy drodze przypominają, że trzeba jechać ostrożnie – śmiertelny wypadek motocyklisty.
Nocleg na campingu nad Jeziorem Bacinska – w oddali dojrzewające owoce granatu. Po noclegu w Makarskiej jechałem w stronę Dubrownika. Piękne widoki, niebo było trochę zachmurzone, ale dla jazdy rowerem to dobrze, człowiek tak się nie poci – zwłaszcza w Chorwacji. Czasem padał deszcz, ale wówczas schowałem się na przystanku. Po ok. 50 km nocowałem na ładnym campingu - Camping Bacinska Jezera. Camping ładny, spokojny, położony nad jeziorem, prowadzony przez rodzinę. Jezioro Bacinska jest dość czyste, dno widać na ok. 1,5 – 2 m. Widać również ławice ryb. Ponieważ przybyłem tam ok. 14 – 15, więc podjechałem do pobliskiego Ploce (miasto portowe) na obiad i zakupy. Miasteczko średniej wielkości, ale widać w nim również betonozę, która przeplata się z pragnieniem człowiek do natury, czyli zagospodarowania zielenią. Jest tam przynajmniej przybrzeżny deptak z ławeczkami i palmami, który daje możliwość wytchnienia i odpoczynku. Toruń ma podobny deptak na Wisłą, gdzie można odpocząć od miejskiego zgiełku. Na ścianach widoczna sztuka współczesna – murale z cytatami znanych osób. Następnego dnia wyruszyłem w dalszą drogę. Po przejechaniu ok. 90 km (najdłuższy odcinek podczas wyjazdu) zatrzymałem się na campingu w miasteczku Trsteno. Za miasteczkiem Ploce widać rozłożystą dolinę, tutaj zjechałem z głównej trasy i pojechałem szutrem wzdłuż pól uprawnych. Dalej podjazd pod górkę, spotkałem dwie rowerzystki z Francji – trochę porozmawialiśmy (jechały do Grecji) i drugi raz zboczyłem z głównej trasy, aby ominąć ruch samochodowy. Wjechałem w jakieś sady i dzikie tereny, ale przynajmniej cisza i spokój – droga dobra asfalt i szutr. Minąłem ruiny zamku Smrden Grad, skąd jest ładny widok na nowy Most Peljesac (oddany w 2022 r.). Dalej zjechałem serpentyną tuż przy granicy z Bośnią i Hercegowiną. Bośnia i Hercegowina to głównie góry, droga nadmorska nie różni się od części chorwackiej. Państwo posiada ok. 9 kilometrowy odcinek wybrzeża, który można dobrze zagospodarować pod turystykę. Miasteczko Neum przypomina mi Makarską (hotele, restauracje, bary, plaże), choć widać jest trochę mniej zadbane. Może po wejściu BiH oraz innych państw (Albania, Macedonia, Czarnogóra) do Unii Europejskiej, fundusze strukturalne pomogą rozwinąć się tym państwom gospodarczo (może przedłużą autostradę E65 do Grecji, która kończy się w Ploce). Ładne tereny, a widać przydałoby się trochę gotówki aby ożywić turystycznie te państwa i podnieść standard. Następnym razem mam zamiar jechać nadal wzdłuż Adriatyku do Patras w Grecji (grób św. Andrzej Apostoła), od Dubrownika właśnie przez Czarnogórę i Albanię. Po powrocie znów do Chorwacji jadę główną drogą, z której widać ładne wybrzeże Adriatyku. Ok. 19 docieram na camping w miejscowości Trsteno. Następnego dnia jest niedziela, msza św. miała być o godz. 11, a była o 10, więc pojechałem dalej boczną drogą. W miejscowości Orasac msza św. była akurat o 11, ale oczywiście nie mogłem zdążyć. Tutaj posługuje ksiądz z Polski. Porozmawialiśmy trochę i pojechałem w stronę Dubrownika. Boczna droga daje trochę wytchnienia, można się spokojnie zatrzymać, popatrzeć na piękno Adriatyku, zwłaszcza, że pogoda jest bezchmurna. Po dojechaniu do Dubrownika szukałem noclegu. Camping tutaj jest dość drogi (ok. 450 zł za trzy doby – osoba + namiot), ale na mapie zobaczyłem, że są hostele. Zobaczyłem jeden (w centrum), ale zdecydowałem się na drugi. Okazało się to dobrym wyborem, ostatecznie ustaliliśmy cenę na 450 kun (ok. 350 zł za trzy doby) – pokój czteroosobowy. Najlepsze jest jednak położenie, ok. 800 m od głównej bramy starówki. Po drodze sklepy i bary, więc miejscówka OK. Jadąc większą grupą lub rodziną można np. wziąć taki pokój tylko dla siebie.
Miasteczko portowe Ploce w drodze do Dubrownika – murale na ścianie.
Murale w miasteczku Ploce.
Murale w miasteczku Ploce – don Corleone.
Murale w miasteczku Ploce...
Wieżowce w miasteczku Ploce – trochę inna architektura niż w Polsce.
Miasteczko Ploce w Chorwacji – widok na port i kościół.
Ładny ołtarz główny w kościele – miasteczko Ploce.
Dojrzewające pomarańcze.
Za miasteczkiem Ploce w drodze do Dubrownika – metoda nawadniania pól.
Nawadnianie pól w Chorwacji – widać nasze rolnictwo w Polsce nie jest takie złe w porównaniu z kamienistą Chorwacją.
Za miasteczkiem Ploce w drodze do Dubrownika - kobiety z Francji jadą do Grecji. Później spotkałem je również przy moście w Dubrowniku.
Jadąc w stronę Dubrownika pojechałem skrótem – więcej wspinaczki, ale spokój, cisza i ładne widoki – zamiast ruchliwej trasy.
Sady drzew oliwkowych w Chorwacji – ziemia jest kamienno-piaszczysta. Przynajmniej tak można wykorzystać łagodne nachylenia gór.
Jazda skrótem (aby ominąć główną drogę) w kierunku jakiegoś zamku (Smrden Grad).
Droga przez sady oliwne.
Zamek Smrden Grad – widok na most Peljesac – w dole widać główną (starą) drogę do Dubrownika.
Zamek Smrden Grad.
Most Peljesac.
Czasami trzeba pokonywać takie wzniesienia.
Ładne drzewko ;-)
Przed Dubrownikiem – ok. 10 km – jazda boczną drogą.
Boczną drogą do Dubrownika – z pominięciem ruchliwej trasy – ładne widoki i spokój.
Chatki przed Dubrownikiem.
Te same chatki z ładnym widokiem – w dole „główna” droga.
Zagospodarowanie wzgórz przed Dubrownikiem – w oddali mała, kameralna plaża.
Most przed Dubrownikiem – piękno w swojej prostocie. Zabytki architektury zawsze mnie interesowały, zwłaszcza zabytki techniki. W książce Mosty oglądałem zdjęcia niemieckich mostów i wiaduktów, np. most nad doliną Kocher (autostrada Norymberga-Heilbronn) wznosi się 185 m ponad ziemią – piękno połączone ze śmiałością [opis autora]. W końcu podróżowanie to też piękno połączone ze śmiałością. Gdyby tacy ludzie jak Kolumb lub Gagarin nie miel odwagi to nie odkrylibyśmy Ameryki lub nie polecieli w kosmos. Inne osiągnięcia inżynierii: most kolejowy nad rzeką Chenab w Indiach (359 m ponad rzeką), most autostradowy Canakkale 1915 w Turcji (obecnie najdłuższy most wiszący). Patrząc na rozwój infrastruktury drogowej w Polsce, u nas też budują ładne estakady i tunele (trasa S1 w okolicach Węgierskiej Górki, trasa S19 w stronę Słowacji, S7 do Zakopanego). Widać polski inżynier potrafi ;-). Gdyby nie powyższe rozwiązania inżynierii nadal jeździlibyśmy wozem z końmi i nie przez most ale drogą kilkukrotnie dłuższą dookoła.
Widok na port i marinę w Dubrowniku. Zwiedzanie starówki Dubrownika zajęło mi trzy dni. Kupiłem bilet trzydniowy za 300 kun (bilet jednodniowy 250 kun, siedmiodniowy 350 kun) i według listy zwiedzałem muzea i mury Dubrownika. Starówka piękna, zadbana, turystów oczywiście bardzo wielu. Dubrownik na pewno warto odwiedzić. W dalszej podróży chciałem jeszcze zwiedzić inne nadmorskie, zabytkowe miasteczka (zwłaszcza Kotor), ale zrobię to przy następnej wyprawie. Trzeciego dnia ok. południa wyjechałem z Dubrownika - w stronę Airportu jest jeszcze ok. 20 km. Bilet na trzeci dzień przekazałem dziewczynie z Niemiec. Po ok. 15 km zatrzymałem się na campingu w miejscowości Plat. To był mój ostatni camping – dobra miejscówka przed wylotem następnego dnia. Ponieważ byłem tam ok. 14 więc poszedłem na plażę i pozwiedzać. Plaże oczywiście kamieniste, ale pływając w okularach można podziwiać podwodne piękno przyrody – ławice ryb i podwodne skałki. Ryby są tutaj nawet większe niż na wyspie Brac, może wynikało to z tego, że jest tutaj mało ludzi. W dzień wylotu zdążyłem jeszcze pójść na plażę, po drodze zabrałem trochę kartonów do osłony roweru i zrobiłem małe zakupy. Przy sklepie spotkałem rowerzystę z Chile – jedzie z Portugalii i jest już czwarty miesiąc w trasie. Pakowanie roweru zajęło mi niecałą godzinę (drugi raz demontaż idzie o wiele łatwiej). Przy pakowaniu dobry patent – włożyć między klocki hamulcowe mały karton, aby nie zacisnęły się i nie zapowietrzyły. Dodatkowo łańcuch i przerzutki owinąłem szmatą, aby nie pobrudził innych rzeczy. Do torby rowerowej spakowałem wszystkie tobołki (oprócz sakwy z ubraniami) – torby nikt nie ważył. Wylot planowo o 17.15. do Wrocławia. W Wrocławiu ok. 19.15. Składanie roweru zajęło mi trochę ponad godzinę (trzeba wyregulować rower, hamulce tarczowe itp.). Temperatura już ok. 8 stopni, więc dwie bluzy, spodnie, skarpety i buty. Znaczna różnica w porównaniu z Chorwacją. Na dworzec PKP jest ok. 11 km. Pociąg miałem ok. 23 (bilet wykupiłem jeszcze przed wyjazdem).
Jedna z uliczek w Dubrowniku.
Wąskie uliczki w Dubrowniku.
Wnętrze kościoła prawosławnego w Dubrowniku.
Zieleń na uliczkach w Dubrowniku – wilgoć, świeże powietrze, ukojenie umysłu, kontakt z choć odrobiną przyrody – widać naturalny pociąg człowieka. Może w Toruniu też o to zadbamy – choć oznaki zagospodarowywania terenów krzewami i drzewami już widać (tzw. parki kieszonkowe – francuski, japoński, szwajcarski itp.).
Przykład wąskiej uliczki w Dubrowniku.
W Chorwacji już zbierają chrust … (zdjęcie z muzeum).
Turyści poniżej a powyżej czyjeś … gacie – witamy na starówce w Dubrowniku ;-)
Sposób przeciągania liny z ubraniami od sąsiada …
Kościół św. Ignacego w Dubrowniku z ciekawym ołtarzem z motywem polskim.
Ołtarz główny w kościele św. Ignacego. Po lewej stronie św. Stanisław Kostka (polski jezuita – patron młodzieży), po prawej św. Franciszek Borgia (również jezuita – prawnuk sławnego Rodriga Borgii papieża Aleksandra VI) – dobry przykład świętości i działania łaski Bożej w życiu każdego z nas.
Ten sam ołtarz w powiększeniu.
Muzeum w Dubrowniku.
Chyba najwęższa uliczka w Dubrowniku.
Muzeum Morskie w Dubrowniku.
Widok na starówkę Dubrownika.
Wnętrze meczetu na starówce w Dubrowniku (była też synagoga Żydowska, ale jako muzeum). Widać wielokulturowy i śródziemnomorski charakter Dubrownika.
Już za Dubrownikiem w stronę Airportu – punkt widokowy, w oddali Dubrownik.
Widok z tego samego miejsca w przybliżeniu.
Ostatnie dni przed wyjazdem – pożegnanie z Chorwacją.
Ostatni nocleg na campingu – ok. 5 km przed Airportem – namiot Hannah o wymiarach podłogi 185x220 z dwoma wejściami – do tej pory sprawdził się na wielu wyprawach.
Dzień wylotu – trzeba wziąć trochę kartonów do ochrony roweru.
Rower z makulaturą – może wziąć do Polski na opał ? – oprócz oczywiście chrustu ;-)
Przed Airportem spotkałem jeszcze rowerzystę z Chile. Jedzie z Portugalii do Grecji (lub Turcji). To już czwarty miesiąc podróży. Po drodze zwiedził południową Hiszpanię i Francję, Włochy (od północy na południe i z powrotem) oraz dalej wzdłuż Adriatyku przez Słowenię, Chorwację i tutaj się spotkaliśmy. Uśmiech świadczy o zadowoleniu z wyprawy ;-).
Rower po spakowaniu. Tym razem nie odkręcałem pedałów i rogów od kierownicy. Pakowanie zajęło ok. 50 minut. Pozostałe rzeczy w torbie – oprócz jednej sakwy z ubraniami jako bagaż podręczny. Przelot do Wrocławia ok. 2 godziny. Stąd pociągiem do Torunia. Podsumowanie wyprawy. W ciągu 20 dni przejechałem 350 km, co jest dość mało, ale głównym celem wyprawy był wypoczynek w Chorwacji. W Splicie byłem trzeci raz, a na Rivierze Makarskiej drugi. Tym razem chciałem zwiedzić te tereny rowerem, mimo ruchu samochodowego przejechać ładną trasą wzdłuż Adriatyku i podziwiać piękne widoki z klifu. Chciałem również sprawdzić możliwość podróżowania samolotem z rowerem (sposób pakowania i transportu) – wcześniej chciałem pojechać do Splitu pociągiem, ale w tym roku nie uruchomiono połączenia z Krakowa. Ponadto jak wygląda wrzesień w Chorwacji – nie ma upałów a jest dość ciepło, czyli jest OK. Kręcenie kilometrów lub zrobienie jakiejś trasy rowerowej (jak Greenvelo) miało trzeciorzędne znaczenie. Nie przebiłem żadnej dętki, zużyta jedna butla gazowa 0,5 kg. Wróciłem zdrowy – samochód mnie nie potrącił ;-). Na takie ewentualności mam wykupione ubezpieczenie PZU Wojażer z opcją rowerzysta. Tak więc podróż udana. Następnym razem można zwiedzić np. Kretę, Sycylię lub Majorkę rowerem. Widać pakowanie i rozpakowywanie roweru nie jest takie trudne, a przelot samolotem daje możliwość podróżowania tam, gdzie nie dojadę pociągiem. Jest to dobra opcja na dwutygodniowe urlopy z pracy.


wyedytowano: 2022-12-13 17:12
aktywne od dnia: 2022-12-12 22:49
drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook