Rowerem po Borach Tucholskich.
Gdy na dworze robi się chłodniej, dni są coraz krótsze, drzewa przybierają czerwono-pomarańczowe barwy to dla nas znak by ruszyć do lasu. A jak najlepiej zwiedzać lasy? Oczywiście na rowerze! A jak na rowerze to najlepiej w Bory!
Zwykle montujemy rowery na samochodzie i ruszamy w Polskę. Tym razem przymusowy przegląd samochodu okazał się dłuższy i musieliśmy „przesiąść” się do pociągu.
Stwierdziliśmy, że nie kupimy biletów bezpośrednio do Tucholi część trasy pokonamy pedałując. Koleją dotarliśmy więc do Bydgoszczy, gdzie wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy do Koronowa. Droga okazała się wymarzona dla rowerzystów. Ścieżka rowerowa wiodła przez las i pola, gdzie zerwane prosto z przydrożnych drzew jabłka dodawały sił, a przy tym wybornie smakowały.
Od Koronowa jechaliśmy wzdłuż zalewu koronowskiego, co rusz zatrzymując się nad wodą i podziwiając sunące z wiatrem żaglówki. Celem była przeprawa promowa, która jeszcze tego weekendu miała być czynna. Niestety musieliśmy obejść się smakiem i pożegnać ze znacznym skróceniem trasy. Na szczęście droga dalej wiodła lasami, a następnie mogliśmy podziwiać wijącą się w dole Brdę. Po drodze zawitaliśmy do dawnej kopalni węgla brunatnego w miejscowości Piła – Młyn.
Jedyną rzeczą, na którą mogliśmy narzekać był brak przydrożnych jadłodajni, tudzież sklepów.
Cóż, resztkami sił dotarliśmy do celu – Dworku w Wymysłowie.
Kolejny dzień miał być deszczowy z rana. Zdecydowaliśmy więc jechać rowerami bezpośrednio do Torunia. Deszcz zaczął padać jednak ze znacznym opóźnieniem i niestety nie zamierzał ustąpić. Po półgodzinnym postoju na leśnej stacyjce, ruszyliśmy dalej. W deszczu.
Mokre ubrania, wiatr zacinający z na przeciwka sprawiały, że jazda nie należała do najprzyjemniejszych.
Czym prędzej zdążaliśmy więc na postój w Chełmnie. Tam posililiśmy się i ogrzaliśmy w Gospodzie, by ruszyć dalej do Torunia. Od Unisławia trasa wiodła ścieżką rowerową, co przy nocnej jeździe dawało spore poczucie bezpieczeństwa.
W końcu po 20ej, zmoczeni, zmęczeni, acz szczęśliwi dotarliśmy do domu. Tej trasy chyba nigdy nie zapomnimy.
Bo, jak to zwykle bywa im trudniejsze wyzwanie, tym silniej zapisuje się w pamięci.
Nagrodą były nazbierane po drodze kanie, które kolejnego dnia wylądowały na patelni. Jesienny przysmak prosto z borów. Pychota!
Beata Ławecka / Dawid Celej
Komentarze użytkowników (0) |
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242