Plan na lipcowy weekend był inny. Umówiłem się z kolegami, że jedziemy motocyklami w góry. Niestety złośliwość rzeczy martwych.. na 3 dni przed wyjazdem rozrusznik odmówił posłuszeństwa.
Nic nie dało się zrobić.. Oni pojechali w piątek a ja zostałem.. :(
Kiepsko.. Jestem zły, a zarazem kiełkuje mi w głowie pewien pomysł, aby zrealizować coś co sobie wymyśliłem dawno temu, a jakoś nie było okazji do realizacji.
Niewiele zastanawiając się mówię sobie: Przejdźmy od słów do czynów.. Spróbuje.. jak się nie uda to nie.. ale może taka okazja się nie powtórzyć..
Pobudka 3:30
Wyjazd 4:00.. Na ulicach pusto i cicho.. Na wschodzie różowieje świt..
Z Torunia wyjeżdżam DK91 do Stolna.. ruch niewielki..
Następnie do Grudziądza DK55.
Przejazd przez Grudziądz w kierunku Kwidzyna nie jest łatwy..
Po wybudowaniu obwodnicy obowiązuje na niej zakaz ruchu rowerów. A DR jest ale tylko we fragmentach.. i trzeba kombinować którędy przejechać.
A około 6:30 w sobotę jest problem, żeby znaleźć kogoś i zapytać o drogę.. Na szczęście spotkałem jakiegoś biegacza, który wskazał mi przejazd.
Uff.. udało się.. Jadę dalej.. Kierunek Kwidzyn.
Po przejechaniu 100 km o 8 rano (w Kwidzynie) czas na małe co nieco.. Pierwszy postój i dietetyczne śniadanie: drożdżówka i cola ;)
Po kilku minutach odpoczynku zaczynam kolejny etap.. Do Malborka..
Zaczyna się robić ciepło.. coraz cieplej... gorąco.. Plan mam taki, że w Malborku kolejny postój przy jakimś sklepie.. z lodówką!
Niestety żadnego otwartego nie spotkałem przy głównej drodze.. Zjeżdżał w bok nie będę!
10 km za Malborkiem w małej wioseczce jest sklepik.. Nareszcie.. bo ja już ugotowany jestem..
Wchodzę i stwierdzam, że już chyba nie wyjdę.. Pod klimatyzatorem spędzam jakieś 20 min, popijam zimny napój, jem lody..
No nic... po pół godzinnym postoju trzeba jechać dalej.. najchętniej ten klimatyzator ze sklepiku wziąłbym ze sobą..
Po kilku kilometrach z zadumy wyrywa mnie niepokojący dźwięk.. Pęka szprycha w tylnym kole. No trudno.. Trzeba uważać na to koło, ale nic nie trze to jadę dalej..
Po kolejnych kilometrach pęka druga.. Niedobrze.. Jadę.. ale zaczynam analizować co zrobić jak coś się posypie..
Hmm.. w sumie jadę wzdłuż torów kolejowych.. W prawie każdej wiosce stał drogowskaz do stacji kolejowej..
Z tych rozważań sprowadza mnie do rzeczywistości dźwięk pękającej trzeciej szprychy.. Masakra.. Jadę dużo wolniej i uważam na wszelkie nierówności..
Jest coraz większy upał.. Już mam dość.. ale jadę.. pomaga mi wizja „wymoczenia” się w morzu..
Przed Stegną pęka 4-a szprycha.. Nieważne.. do wody.. byle szybciej.. już na autopilocie.. do wody.. do wody..
Jest drogowskaz "plaża -> " Już.. wreszcie.. widzę wodę.. Ups.. ale jak tu się przedrzeć przez te parawany..?
Przeciskam się.. i wreszcie wchodzę do cudownie chłodnej wody.. razem z rowerem ;)
Po 187 km udało się! Patrzę na zegarek - południe.
Odstawiam rower na brzeg.. zostawiam rzeczy pod opieką miłych pań ze stoiska z tatuażami i znów do wody..
Po kąpieli czas coś zjeść i wypić.. No to obowiązkowo rybka.. no i jakieś zimne piwko..
Rewelacja..
Po odpoczynku znów kąpiel..
Dzwonię do kolegów motocyklistów: co tam u Was.. bo ja też na dwóch kółkach.. tyle, że nad morzem.. -"co motocykl Ci naprawili już?" -Nie.. no.. wyszedłem rowerem się kawałek przejechać i tak jakoś wyszło, że jakieś morze na drodze mi postawili ;)
O 16:00 Stwierdzam: Starczy tego "wczasowania".. Wracam..
Ciągle gorąco.. Ale na horyzoncie pojawiają się ciemne chmury.
Jadę powoli i ostrożnie pamiętając o popękanych szprychach
Dojeżdżam do Malborka o 18. Postanawiam odpocząć i ochłodzić się na stacji benzynowej.
To była dobra decyzja, gdyż po kwadransie rozpętała się burza.. Wiatr drzewa wyginał do ziemi..
Na szczęście burza tylko zahaczyła o Malbork.. główna jej część przeszła bokiem..
Około 19 muszę podjąć decyzję, co dalej.. czekać na rozwój sytuacji czy jechać..
Mówię sobie: a spróbuję dojechać do Sztumu..
Decyzja o postoju w Malborku okazała się jak najbardziej trafiona.
Na drodze do Sztumu po burzy leżą połamane drzewa, gałęzie.. Jeżdżą tylko wozy strażackie usuwające skutki nawałnicy..
Ja się jakoś przedzieram slalomem.. Cieszę się, ze nie było mnie tu godzinę wcześniej..
Zrobiło się chłodno.. Asfalt usiany gałęziami i mokry.. Ja coraz bardziej zmęczony. Ale pomalutku z częstymi postojami (co 20 km na parę minut) toczę się w kierunku Kwidzyna.
2 km przed Kwidzynem zaczyna kropić a na wjeździe to już prawie leje.. Rozglądam się za jakimś schronieniem, gdzie da się przeczekać deszcz..
O! Przystanek PKS.. super.. Zajeżdżam.. Na głowę nie pada, siedzę sobie i gapię się na padający deszcz..
Siedzę.. siedzę.. a tu ciągle pada.. zaczyna mi być zimno.. kurtki żadnej nie mam.. zapowiadali upał.. a tu temp. może z 17 stopni i cała mokra koszulka.. brr..
Po około godzinie (na zegarku już 20) przestaje padać.. już tylko mżawka.. koniec siedzenia bo zamarznę..
Kiepsko się jedzie bez błotników po kałużach, ale nie ma wyjścia..
Przed Grudziądzem robi się ciemno.. włączam światełka i jadę dalej..
Przejazd przez Grudziądz jest teraz łatwiejszy, bo znam drogę.. po ciemku trochę trudno trafić ale daję rade..
Patrzę na licznik i wielka radość.. Zrobiłem to co chciałem i co sobie wymyśliłem.. Hura.. Już teraz nawet jakby mi szprychy popękały albo nawet miałbym siedzieć do rana tu i rano jakimś pociągiem wrócić to cel osiągnięty :)
Ale jak się da to jadę dalej.
O północy wyjazd z Grudziądza.. kierunek Stolno..
Ciężko, zimno, ciemno.. a do domu daleko..
Ale jest pozytywnie.. nadal się cieszę, że się udało..
Za Stolnem około 1 w nocy ostatni postój na stacji benzynowej.. jestem tak przemarznięty, że ciężko utrzymać kubek z kawą..
Nie można jednak za długo tu siedzieć.. bo ciężko będzie się dalej ruszyć..
Trochę mi cieplej.. jadę.. temperatura na zewnątrz może 13stopni... wieje..
W okolicy Bielczyn na trasie „91” przy zjeździe z górki po ciemku nie zauważam dziury.. Wpadam.. Wstrzymuję oddech.. Uff.. koło wytrzymało.. jadę..
Przed Toruniem w Łysomicach zaczyna kropić deszcz.. Na wjeździe do miasta pada już solidnie, postanawiam się jednak nie zatrzymywać.. to już tylko 10 km do domu.. dam rade..
Jest już mi wszystko jedno.. pada, wieje.. Trudno - jeszcze pół godzinki i będę na miejscu..
Yes, yes, yes!!! Koniec 3:05.. Dzwonię do drzwi.. W domu patrzą na mnie jak na ufoludka.. "Przecież miałeś być nad morzem?" - No byłem.. właśnie wróciłem :)
I tym oto sposobem udało mi się po blisko 10 latach spełnić małe, wielkie marzenie - przejechać rowerem 300km w ciągu jednego dnia..
Wyszło 378 km w ciągu 23 godzin i 5 minut :)
opis i zdjęcia: Robert
Komentarze użytkowników (5) |
Rysard Tomaszek,
2017-12-03 22:31:28
Wielki szacun tez od lat mi dziurę w brzuchu wierci aby takowy wypad nad morze zrobic i tak lata lecą i nic. Powodzenia pozdrowienia z Janikowa |
robert,
2017-12-04 18:26:13
W pełni rozumiem.. sam "dojrzewałem" 15 lat Ale było warto zrealizować marzenie.. To ja trzymam kciuki żeby Tobie też się udało.. Trasa ta ma taki plus, że prowadzi wzdłuż torów kolejowych.. w razie jakiś problemów można wrócić koleją. |
Tomek,
2017-12-05 08:31:12
Super super też w zeszłym roku postanowiłem tak sobie pojechać nad morze tyle że do Gdańska ale powrót już pociągiem a w tym roku też już mi pękła 300 trasa Toruń Częstochowa |
Siugi,
2018-05-26 11:22:08
Pewnie gdzieś się minęliśmy po drodze. Robiłem podobną trasę tylko trochę dłuższą. Gratuluję. Proponuję w tym roku zrobić to jeszcze raz, ale trochę inną trasą. Pozdrawiam. |
malg,
2018-06-21 09:35:10
Jesteś niesamowity. A tekst też super, krótki zwięzły  , w dynamiczny sposób oddający emocje |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242