To nie obawa przed kradzieżą każe dzieciom i młodzieży z Torunia pozostawić rowery w domach. Nie korzystają z nich w drodze do szkoły z obawy o własne bezpieczeństwo.
O tym, że rower to pojazd wygodny, przyjemny w użytkowaniu i dający niezależność od komunikacji miejskiej, nie trzeba nikogo przekonywać.
Jednak toruńscy uczniowie raczej niechętnie przyjeżdżają na zajęcia na dwóch kółkach. Wolą autobusy i tramwaje, w których nie są tak zagrożeni, jak w czasie pokonywania drogi na rowerze.
- W szatni jest specjalny boks, w którym bezpiecznie można przechowywać rowery. Niewiele osób jest tym jednak zainteresowanych - mówi Mariusz Jamiński, dyrektor toruńskiego II LO. - Miasto ma wciąż za mało dróg dla rowerów. Jeśli istnieją, to tylko fragmenty ścieżek. Z mojej szkoły można bezpiecznie dojechać zaledwie do zakładów „Pacific”. Dalej, na ulicy Lubickiej rowerzyści już muszą walczyć o życie. Nie dziwię się, że wybierają autobusy. Względami bezpieczeństwa tłumaczy małe zainteresowanie transportem rowerowym również Andrzej Drozdowski, dyrektor Zespołu Szkół nr 10, w którego skład wchodzi Gimnazjum nr 11 i X LO.
- Na terenie szkoły mamy specjalną wiatę na sto miejsc. Korzysta z niej niewiele osób. W ostatnich latach zdarzyła się nam jedna kradzież. Wyłamano siatkę i zabrano rower. Nie wydaje mi się jednak, żeby to była przyczyna niechęci do dojeżdżania rowerem na zajęcia - opowiada Andrzej Drozdowski. - Problem tkwi w braku poczucia bezpieczeństwa przy korzystaniu z tego środka transportu. Trzeba pamiętać, że uczniowie zarówno jadąc na lekcje, jak i z nich wracając trafiają na największe natężenie ruchu na ulicach.
Specjalne miejsce do przechowywania rowerów ma także toruńskie V LO. Uczniowie mogą tam przypiąć swoje pojazdy do stojaków. Dodatkowo rowerowy parking zamykany jest na kłódkę i monitorowany przez kamerę. Stanowisk dla rowerów nie ma natomiast w toruńskiej SP 13. Szkoła ta nie jest wyjątkiem.
- Większość uczniów podstawówek mieszka w niewielkiej odległości od szkoły. Nie ma więc potrzeby dojeżdżania do niej czymkolwiek. Dzieci przychodzą na zajęcia piechotą - wyjaśnia Zbigniew Masłoń, dyrektor „trzynastki”. - Nikt nie zgłaszał mi potrzeby stworzenia stanowisk dla rowerów. Jeśli się pojawi, to jestem gotów to rozważyć. Rowerami do pracy dojeżdżają niektórzy nasi nauczyciele. Przechowują je później na zapleczu szkoły.
Justyna Wojciechowska-Narloch "Nowości"