Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest sobota 21 grudnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de

Wyprawa rowerowa Andrzeja szlakiem Greenvelo na odcinku Zamość - Końskie - WAKACJE 2022

W ubiegłym 2021 roku zrobiłem trasę Greenvelo Białystok – Zamość (600 km). W tym roku w sierpniu postanowiłem dokończyć szlak dalej: Zamość – Przemyśl – Strachocina (odbicie od szlaku) – Rzeszów – Łańcut – Sandomierz – Kielce – Końskie. Łącznie wyszło 750 km w 10 dni jazdy rowerem.

Trasa Greenvelo Zamość – Końskie. Łącznie na liczniku wyszło 750 km. Dzień pierwszy to przyjazd do Zamościa i nocleg na polu namiotowym. Jazda pociągiem IC to słaba część wyjazdu. Wszystkie miejsca siedzące pozajmowane, w każdym wagonie dodatkowo stoi ok. 10 – 15 osób. Dobrze, że działała klimatyzacja i wentylacja oraz były otwarte okna bo ludzie mogliby zasłabnąć. Pociąg IC miał tylko sześć wagonów, a można było doczepić z dwa wagony i byłoby OK. Takie działanie przewoźnika PKP pozostawia wiele do życzenia. Camping w Zamościu znajduje się obok starówki i w miarę blisko przystanku PKP. Następnego dnia była niedziela i po mszy św. w katedrze i śniadaniu na zabytkowej starówce Zamościa ruszam w drogę. Trasa Zwierzyniec – Józefów i gdzie wypadnie nocleg. Akurat był to hotel w Naroli. Nie miałem wcześniej zarezerwowanych noclegów i nocowałem po planowanych ok. 70 – 80 km w zależności od trasy, sił i gdzie spotkam nocleg. Miałem przy sobie namiot, więc zawsze mogłem nocować gdzieś na trawie lub przy rzece, ewentualnie w ogródku u gospodarza, ale na szczęście zawsze coś znalazłem. Jadę przez Roztoczański Park Narodowy – piękne ścieżki rowerowe i piesze, lasy, zieleń oraz przyroda. Dobre miejsce do wypoczynku, zwłaszcza, że infrastruktura rowerowa też jest dobrze przygotowana. Pierwszy raz jechałem przez Roztoczański Park Narodowy – i po prostu mnie zachwycił. Polecam każdemu wypoczynek w tym rejonie Polski, zwłaszcza rowerzystom.
Start – na starówce w Zamościu.
Jazda przez Roztoczański Park Narodowy.
Jedna z cerkwi – obecnie muzeum.
Jazda przez Roztocze.
Szlak Greenvelo na Roztoczu.
Oznakowanie szlaków rowerowych na Roztoczu jest dość dobre.
Opuszczona cerkiew w Wólce Żmijowskiej.
Kolejna nieczynna cerkiew. Dzień drugi: Narol – Wielkie Oczy. Po drodze mijam stare, drewniane cerkwie. W większości z nich nie są sprawowane nabożeństwa. Cerkwie przeważnie greckokatolickie, gdzie z kolei na Podlasiu i Białostoczczyźnie są cerkwie prawosławne i czynne, tzn. pełnią rolę świątyń dla lokalnej ludności. Można do nich wejść i zwiedzić. Jazda rowerem nadal przez Roztocze i lasy. Cisza i spokój. Szlak Greenvelo został poprowadzony bocznymi, rzadko uczęszczanymi drogami – asfaltem lub szutrem. Dodatkowo jazda w lesie daje cień, co w ciepłe lub upalne dni sierpnia było wielką pomocą. Nie wiedziałem gdzie będę miał nocleg a zbliżał się wieczór. Po drodze spotkałem dwóch rowerzystów i spytałem się czy znają jakiś nocleg w pobliżu. Zaproponowali, abym spytał się tutejszego proboszcza. Tym razem nocleg był na parafii w Sanktuarium Matki Bożej Pocieszycielki Strapionych. Po porannej mszy świętej i śniadaniu na plebani ruszyłem w dalszą drogę. Wielkie Oczy to stara, choć trochę zaniedbana miejscowość. Są tutaj: Sanktuarium Matki Bożej (kościół katolicki), cerkiew – w remoncie (chyba greckokatolicka) oraz synagoga żydowska (najprawdopodobniej nieczynna – opuszczony budynek bez żadnego obecnie przeznaczenia).
Synagoga żydowska w Wielkich Oczach.
Remontowana cerkiew w Wielkich Oczach.
Myślałem że to św. Jakub z tykwą i szlak Camino, a to jest św. Roch z 3 sosen...
...bo jest pod trzema sosnami.
Po drodze był też szlak Camino de Santiago.
Szlak Greenvelo – droga szutrowa.
Ładnie zadbane drzewka w ogródku. Dzień trzeci: Wielkie Oczy - Przemyśl. Ładna starówka w Przemyślu, cały czas odnawiana (podobnie jak toruńska starówka). Piękne kamienice, kościoły (kościół katolicki przy Zakonie Karmelitów Bosych oraz greckokatolicka archikatedra św. Jana Chrzciciela). W zabytkowej starówce Przemyśla widać bardziej wpływy wschodnie, podobnie jak we Lwowie. Ogólnie Przemyśl jest ładnym miastem, choć tak mało znanym w Polsce. Tym razem zwiedziłem tylko starówkę, choć znana jest również twierdza Przemyśl z pierwszej wojny światowej. Tak jak pruska twierdza Toruń (z końcówki XIX wieku). Po prostu nie miałem czasu na tak długie zwiedzanie i chciałem jechać dalej. Na rynku można często spotkać Ukraińców (może tak jak w Szczecinie czy Świnoujściu Niemców). Nie wiem czy wynikało to z obecnej sytuacji wojennej czy jest to tutaj powszechne. Nocleg w domu PTTK (5 min od centrum starówki – bardzo dobra miejscówka). Dzień trzeci: Przemyśl – Strachocina. Teraz zaczynają się górki i czasem trzeba pchać rower, ale jakoś idzie. Po drodze mijam cerkwie drewniane, przeważnie zamknięte. Często łapał mnie deszcz – ok. 2 godziny spędziłem na przystankach i pod wiatami – ale był przynajmniej odpoczynek. Aby dojechać do Strachociny należało pokonać podjazd o wzniesieniu 22%. Trudna przeprawa, ale jakoś dało radę. Nocleg w Strachocinie w domu pielgrzyma u sióstr zakonnych Franciszkanek Rycerstwa Niepokalanej. Chciałem być w tym miejscu, aby odwiedzić sanktuarium świętego Andrzeja Boboli – głównego patrona Polski i mojego imiennika. W tym miejscu objawiał się obecnemu proboszczowi święty Andrzej Bobola i chciał aby w Polsce był on szczególnie czczony – zwłaszcza dla jego męczeńskiej śmierci. O działalności Andrzeja Boboli (za życia i po śmierci) warto poczytać książki proboszcza tutejszej parafii ks. Józefa Niżnika, a najlepiej przyjechać do Strachociny i odwiedzić sanktuarium tego wielkiego świętego Polaka.
Rynek w Przemyślu.
Kamienica w Przemyślu.
Kolejna kamienica w Przemyślu.
Ulica na przemyskiej starówce.
Połączenie „starego i nowego stylu” w Przemyślu – czyli jak komunizm wpasował się w przeszłość historycznej starówki – dobrze to ktoś określił „komunizm pasuje do Polaków jak garbaty do ściany” i tutaj mamy piękny tego przykład ;-)
Niektóre kamienice czekają na remont.
Ładny kościół Karmelitów Bosych.
Wnętrze archikatedry greckokatolickiej.
Dalej szlakiem Greenvelo (odbicie w stronę Strachociny w Piątkowej).
Przejazd przez San – widać most zastąpił starą przeprawę – tutaj też wchodzi cywilizacja...
...choć oznaki „ekologicznego napędu mięśni” są nadal.
Pług śnieżny.
Ładny podjazd ;-)
Bobolówka w Strachocinie.
Ołtarz św. Andrzeja Boboli w kaplicy.
Figury polskich świętych wokół krzyża.
Kaplica na Bobolówce – wokół stare dęby.
Z Strachociny w stronę Rzeszowa – w oddali Bieszczady i Beskid Niski.
Dalej w stronę Rzeszowa – w oddali Bieszczady i Beskid Niski.
Zabytkowy kościół drewniany – tym razem czynny. Wpisany na listę UNESCO.
Ściezka pieszo-rowerowa w Rzeszowie – sposób oznaczenia Dzień piaty: Strachocina – Rzeszów. Tym razem już trochę mniej górek, ale za to upały dają się we znaki. Do Rzeszowa dojechałem ok. godz. 20. Nocleg w gościńcu z wolnymi pokojami. Trasa dość spokojna, choć jej część pokonałem drogą krajową nr 19 (przynajmniej miała pobocze). Bliżej Strachociny i Sanoka widać piękne pasma Bieszczad i Beskidu Niskiego. Po drodze mijam malownicze domy, zarówno nowe jak i drewniane chatki – choć zadbane. Obiad i odpoczynek przy zajeździe obok drogi krajowej. Późnym popołudniem, aby jechać już w mniejszym słońcu dobiłem ostatnie 20 km do Rzeszowa. Noclegu szukałem podczas obiadu, innymi słowy nie planowałem go z wyprzedzeniem. Zawsze coś się znalazło, w zależności od ceny. Dzień szósty: Rzeszów – Łańcut. Dzisiaj trochę odpoczynku i tylko ok. 40 km. Zwiedzanie ładnego Rzeszowa a później pałacu w Łańcucie. Cóż powiedzieć, ładna starówka z odnowionymi kamienicami. Mi osobiście podobało się zagospodarowanie nabrzeży rzeki Wisłok. Coś podobnego mogłoby być w Toruniu. Wieżowce 30-piętrowe świadczą o prężnej rozbudowie miasta. Widać Dolina Lotnicza rozwija się, a Rzeszów stanowi jej centrum. Dodatkowo miejsca rekreacyjne przy rozlewisku Wisłoka. W Toruniu mamy Martówkę i Bulwar Filadelfiski. Może kiedyś zostaną zagospodarowane tereny dalej wzdłuż Wisły od Starówki do Winnicy i Kaszczorka – ścieżka pieszo-rowerowa. Sam uważam, że podobny wieżowiec mógłby stanąć w okolicach nowego mostu – ładny widok na Wisłę, Most gen. Zawackiej oraz Dolinę Wisły. W Rzeszowie ponownie spotkałem się z Jakubem ze Skierniewic, który robił też Greenvelo. Porozmawialiśmy trochę na starówce, schłodziliśmy się piwkiem (Jakub kończył trasę więc mógł już sobie na to pozwolić) i lemoniadą oraz zaczepił nas inny rowerzysta, który podróżuje rowerem cztery lata. Jest grafikiem komputerowym (w dziedzinie reklamy) i jeżdżąc po świecie opisuje przebyte kraje (Pakistan, Indonezja, Kazachstan itp.) i wykorzystuje opisy i własne doświadczenia podróżnicze do folderów reklamowych. Widać człowiek kreatywny może połączyć pasję z zarobkiem, zwłaszcza w dobie internetu. Widać podczas podróży można spotkać ciekawych ludzi. Tutaj link do jednego z filmów na YouTubie: https://patronite.pl/4latanarowerze/description ; https://www.youtube.com/c/4latanarowerze/featured
Od lewej: ja, rowerzysta – 4 lata na rowerze oraz Jakub na starówce w Rzeszowie – odpoczynek w parku podczas upałów.
Ścieżka pieszo-rowerowa wzdłuż Wisłoka w Rzeszowie.
Zagospodarowane nabrzeże nad Wisłokiem w Rzeszowie.
30 kondygnacyjny wieżowiec nad Wisłokiem w Rzeszowie.
Starówka w Rzeszowie – w oddali ratusz.
Starówka – rynek w Rzeszowie.
Rzeszowski ratusz W Rzeszowie pożegnałem Jakuba i pojechałem do Łańcuta. Tutaj zwiedzanie zamku i nocleg na polu namiotowym. Ładne, tanie i dobrze zadbane pole namiotowe. Tutaj też poznałem kolejnych sakwiarzy z Greenvelo – rodzinę z Gdańska (Marcina i Justynę z córkami 16 i 18 lat). Okazało się, że mieszkają na tej samej dzielnicy co mój brat, czyli w Gdańsku na Niedźwiedniku. Podróżują podobną trasą co ja bo z Chełma do Końskich. Widać można dzieci też zarazić pasją rowerową. Zresztą jak sami wspominali do pracy też jeżdżą rowerem (cały rok), co akurat popieram. Czasem się nie chce, zwłaszcza widząc kolegów jadących samochodem, a ja muszę czasem w deszczu i pod wiatr, ale tak kształtuje się charakter, osobowość i przede wszystkim zdrowie. Odwiedziłem ich będąc w Gdańsku – porozmawialiśmy o wyprawie szlakiem Greenvelo i mojej wyprawie rowerowej po Chorwacji. Dzień siódmy: Łańcut – Ulanów. Tego dnia pojechałem do Leżajska. Rodzina z Gdańska została jeszcze jeden dzień na odpoczynek na ładnym polu namiotowym, a ponieważ był upał pojechali na pobliski (5 km) odkryty i nowo wybudowany basen w Wysokiem. Piękne miejsce na relaks i odpoczynek w ciepłe dni – polecam. Droga do Leżajska prowadzi częściowo przez las, co czyni jazdę przyjemniejszą w upalne dni. W Leżajsku znajduje się piękne sanktuarium Maryjne. Akurat były tutaj cztery śluby, jeden po drugim. Po obiedzie pojechałem w stronę Rudnika nad Sanem, a że nocleg znalazłem sześć kilometrów dalej w Ulanowie, więc tam przenocowałem. Tutaj poznałem kolejną turystkę rowerową – Angelikę z Sopotu. Podróżowała sama z Końskich do Krasnegostawu, ale krótszym szlakiem Greenvelo (z pominięciem Przemyśla i Rzeszowa).
Ładne zagospodarowanie terenu przy ruchliwej drodze pod Rzeszowem – zieleń daje chłód i trzyma wilgoć w ciepłe lato, wiosną daje zieleń a jesienią kolorowe liście. Może warto zwrócić na to uwagę projektując drogi w Toruniu. Na Trasie Średnicowej są już krzewy pnące na ekranach akustycznych, może coś podobnego uda się zrobić np. przy Lubickiej na terenach byłego Tormięsu, aby nie było tutaj samej betonozy – w końcu człowiek potrzebuje trochę natury, a nie tylko blok i samochód  - nie wspomnę o oczyszczaniu powietrza przez rośliny.
Pałac Potockich w Łańcucie.
Szlak Greenvelo w kierunku Leżajska prowadzi przez las ładnym asfaltem...
..oraz szutrem.
Sanktuarium Maryjne w Leżajsku.
Sanktuarium Maryjne w Leżajsku – piękny kościół barokowy. Prawdę mówiąc sam byłem pod wrażeniem, że mamy w Polsce takie perełki architektury.
Ulanów – na szlaku Greenvelo w pobliżu kościoła jest też szlak św. Jakuba.
Obok kościoła w Ulanowie widać znak rozpoznawczy Greenvelo.
Kościółek drewniany w Ulanowie – piękny i zabytkowy.
Dzień ósmy: Ulanów – Sandomierz. To był w miarę łatwy odcinek – cała trasa po asfalcie bocznymi drogami (tak został wyznaczony szlak), przy czym połowa trasy prowadziła asfaltową ścieżką rowerową. Sandomierz to ładne i zabytkowe miasto, podobnie jak Toruń, choć starówka jest mniejsza. No cóż zwiedzanie starówki, odpoczynek na lemoniadę i lody oraz nocleg w pobliskim campingu. Camping dobrze wyposażony, nawet z basenem, miejscem na grilla, pralnią itp. Po prostu europejski standard jaki powinien być. Cena bardzo atrakcyjna. Dzień dziewiąty: Sandomierz – Święta Katarzyna. Z Sandomierza trasa prowadzi m.in. przez Ujazdów, gdzie znajduje się zamek Krzyżtopór. Ruiny zamku świadczą o jego świetności, a historię większość z nas zna. Nie chciało mi się go zwiedzać, tylko odpocząłem sobie i z zewnątrz popatrzyłem na ruiny budowli. Dalej zboczyłem trochę z trasy i odbiłem w Góry Świętokrzyskie. Nocleg znalazłem w miejscowości Święta Katarzyna. Trasa na tym odcinku jest dość ładna – jak to w Polsce – mijamy wsie i małe miasteczka. Domki lepiej lub mniej zadbane. W dali widać wzniesienia Gór Świętokrzyskich.
Oznaczenie szlaków rowerowych na trasie do Sandomierza.
Po drodze mijam drewniane chatki – podobno żydowskie (taki mieli styl budowy), ale nie wiem czy to prawda.
Ratusz w Sandomierzu.
Zegar słoneczny i gotyk na dotyk - jak w Toruniu.
Rynek na starówce w Sandomierzu.
Kamienice w Sandomierzu.
Kamieniczki w Sandomierzu.
Zamek w Sandomierzu.
Ławeczka w Sandomierzu.
Rower wodny – gdzieś na wsi w drodze za Sandomierzem w kierunku Gór Świętokrzyskich.
Zamek Krzyżtopór.
Rowerzyści z sakwami przed zamkiem Krzyżtopór - na szlaku Greenvelo.
Piękne ruiny zamku przypominają o jego świetności, choć również o jednej z myśli baroku – „Memento mori”.
W drodze na Święty Krzyż – należy pamiętać że jadąc pod górkę jest też zjazd z górki ;-)
W oddali Góry Świętokrzyskie.
UFO w Kielcach – odremontowany dworzec autobusowy.
Na trasie Greenvelo za Kielcami znajduje się dworek Henryka Sienkiewicza w Oblęgorku – wato odwiedzić.
Wjazd do Końskich – ostatnie kilometry prowadzą ładną ścieżką rowerową.
Nocleg w hostelu w Końskich – standard w miarę dobry i ceny przystępne. Rano powrót pociągiem przez Łódź do Torunia. Dzień dziesiąty: Święta Katarzyna – Końskie. Kierowałem się w stronę Kielc i dalej na Oblęgorek – dworek Henryka Sienkiewicza. Tutaj postanowiłem go zwiedzić, zwłaszcza, że lubię jego powieści. Okazało się to dobrym pomysłem, bo akurat przez godzinę padał deszcz – porządna ulewa. Sienkiewicz dużo podróżował i na podstawie przebytych doświadczeń pisał nowe powieści - z dodatkiem własnej wyobraźni („W pustyni i w puszczy”). Pamiątki po podróżach Sienkiewicza (Egipt, Turcja) znajdują się w muzeum w Oblęgorku. Dodatkowo dobrze zachowane wnętrza pałacyku (salon, palarnia cygar, gabinet) pokazują w jakim nastroju tworzył polski noblista. Ponadto cisza i spokój oraz wielka wyobraźnia zaowocowały dobrymi powieściami. Mamy również innych podobnych pisarzy – podróżników, choć ich powieści nie są tak znane: Ferdynand Ossendrowski („W krainie niedźwiedzi”, „Skarb Wysp Andamańskich”), Arkady Radosław Fiedler („Chwała Andów”, „Majowie”). Powieści Sienkiewicza i podobnych pisarzy również mnie inspirowały do poznawania historii, Polski i świata. Uważam, że jedną z najlepszych opcji jest podróżowanie rowerem, cały „tobołek” jest na rowerze, a nie na moich plecach i nie obciąża kręgosłupa. Po zwiedzeniu pałacyku Sienkiewicza skierowałem się w stronę Końskich. Zostało już tylko ok. 25 km. Trochę padało, ale przykryłem przedni bagażnik, a sakwy są wodoodporne. Po drodze minąłem ładny ośrodek wypoczynkowy nad zalewem w Sielpi Wielkiej. Tutaj mały odpoczynek i obiad. Do Końskich zostało 10 km. W międzyczasie zarezerwowałem nocleg w hostelu i sprawdziłem połączenia PKP do Torunia. Połączenie kolejowe jest w miarę dobre – przez Łódź. Pociąg rano następnego dnia o 4.30. W Toruniu byłem ok. 10. Łącznie zrobiłem równe 750 km w dziesięć dni jazdy rowerem. Średnia dobra – akurat na zwiedzanie i odpoczynek. Został mi jeszcze do zrobienia odcinek Greenvelo Ełk – Białystok – ale to innym razem.


wyedytowano: 2022-12-24 00:23
aktywne od dnia: 2022-12-23 23:40
drukuj  
Komentarze użytkowników (0)
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook