Pod koniec marca uruchomiony został w 14 pomorskich gminach system Roweru Metropolitarnego, czyli Mevo. Nie obyło się bez komplikacji, bo system miał ruszyć w listopadzie ubiegłego roku, a od 1 marca miał już posiadać zagwarantowane umową 4080 rowerów. W tej chwili są tylko 1224 rowery, ale nie to jest największy problem operatora systemu, czyli firmy Nextbike. Problemem jest to, że ilość rowerów zdatnych do jazdy wynosi często mniej niż 50%. Powód jest jeden, ale zasadniczy i nie wiadomo, czy nie stanie się on gwoździem do trumny całego systemu. Wszystkie rowery Mevo są wyposażone w napęd wspomagany elektrycznie, czyli baterie. Niestety operator nie przewidział aby punkty, gdzie można bez opłat zwrócić rower wyposażone były w ładowarki rowerowych baterii. Musi je wymieniać i ładować w innych miejscach. No i nie nadąża, bo zainteresowanie korzystaniem z rowerów wśród mieszkańców Trójmiasta i okolic okazało się zbyt duże.
Dziwne, że nikt z wielu zapewne osób zaangażowanych w opracowanie warunków technicznych całego systemu nie przewidział, że taki sposób ładowania baterii może być nieefektywny. Zamiast tego szumnie głoszono, że będzie to największy i najbardziej innowacyjny system rowerów publicznych w Europie. Rzeczywiście jest, ale ta innowacyjność chyba nie miała polegać na tym, że rowery są prawie niedostępne. Podkreślanie, że do tej pory liderem, jeśli chodzi o system rowerów elektrycznych był Madryt, który posiada ponad 2000 takich rowerów, jest trochę niestosowne. Madrycki system jest przemyślany, bo akumulatory w rowerach ładują się w stacjach dokujących i nikt nie jeździ z bateriami po mieście w te i z powrotem, aby je ładować. W nocy, gdy mniej osób korzysta z rowerów, bateria się ładuje i do rana jest pełna, a rower gotowy do użytku. Tak powinno być w Trójmieście i wtedy nie byłoby problemu z dostępnością rowerów. Jednak przygotowanie stacji umożliwiających ładowanie rowerów podczas postoju to długotrwała procedura wymagająca uzyskania wielu pozwoleń. W Madrycie sobie z tym poradzono, a w Polsce wygrała opcja byle jak, byle szybciej. Jeśli teraz Nextbike nie radzi sobie z 1224 rowerami, to jak poradzi sobie z 4080? Drugi przykład to Barcelona, która modernizuje swój system i dokłada do niego rowery elektryczne. Mieszkańcy mają wybór czy chcą jechać zwykłym czy elektrycznym rowerem. W Gdańsku czy w Gdyni też nie wszędzie jest pod górę i nie wszystkie rowery musiałyby posiadać wspomaganie elektryczne. Zdecydowano jednak inaczej i nie wiem czy na dłuższą metę ta „innowacyjność” będzie korzystna dla mieszkańców. Czas pokaże.
Dobrze, że w Toruniu nikt nie wpadł na pomysł, aby rowery publiczne były wyłącznie elektryczne. My od dwóch lat nie możemy poradzić sobie z uruchomieniem „zwykłego” systemu.
Joanna Jaroszyńska, Stowarzyszenie Rowerowy Toruń, Gazeta Pomorska, 17 kwietnia 2019 r.
Komentarze użytkowników (0) |
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242