W 2017 roku na polskich drogach doszło do 32,5 tys. wypadków drogowych. Zginęło w nich ponad 2,8 tys. osób, a około 39 tys. zostało rannych. Tyle policyjne statystyki. Czy te liczby robią na kimś wrażenie? Najwidoczniej nie bardzo, bo nie ma praktycznie dnia, aby ktoś bezsensownie nie zginął na drodze. Informacje o rozjechanych na pasach pieszych, potrąconych rowerzystach, samochodach rozbitych na drzewach codziennie bombardują ze wszystkich mediów. Tylko od czasu do czasu jakiś wyjątkowo tragiczny wypadek przykuje uwagę na nieco dłużej, ale i tak nie spowoduje jakiejś większej refleksji na temat drogowych zwyczajów Polaków. Jeździmy coraz bardziej agresywnie i niebezpiecznie, za nic mając przepisy. Najwidoczniej kary za ich nieprzestrzeganie nie są dotkliwe skoro tyle osób jest skłonnych codziennie je łamać. Co gorsza nie zanosi się na to aby w najbliższym czasie sytuacja uległa poprawie. Eksperci, którzy zawodowo zajmują się bezpieczeństwem ruchu drogowego zdają się nie dostrzegać co jest prawdziwym problemem na polskich drogach. Policja, politycy, samorządowcy i wiele innych grup, których opinie i decyzje powinny być oparte na rzetelnych badaniach, statystykach i naukowych opracowaniach zdają się ulegać presji zmotoryzowanej części społeczeństwa, dla której każde ograniczenie jest przysłowiowym zamachem na wolność. Jeśli nie przyzna się uczciwie, że to kierowcy samochodów są sprawcami zdecydowanej większości wypadków, nie będzie można przygotować skutecznych działań aby zahamować ten niekorzystne zjawisko. Nie można wmawiać pieszym, że to dla ich bezpieczeństwa budowane są w mieście kładki zamiast przejść dla pieszych, montowane mrugające „kocie oczka”, czy stawiane przy przejściach słupki z opaskami odblaskowymi, bo to kłamstwo. Nie można wmawiać rowerzystom, że będą bezpieczniejsi w kaskach i kamizelkach, prowadząc rower na przejeździe, bo to też jest kłamstwo.
Mam wrażenie, że w Toruniu również nie wyciąga się właściwych wniosków zwłaszcza w kontekście ostatnich, śmiertelnych wypadków z udziałem pieszych. Dba się zbyt mocno o komfort kierowców, a zapomina o niechronionych uczestnikach ruchu drogowego. Coraz częściej widzę sytuacje kiedy piesi niemal uciekają z pasów, a rowerzyści są wyzywani za to, że jadą jezdnią. Tymczasem jedyne co przychodzi urzędnikom do głowy to kolejne sygnalizacje świetlne, kocie oczka, mrugające znaki drogowe czy czerwone przejazdy rowerowe. To nie poprawi bezpieczeństwa i obawiam się, że może je nawet pogorszyć. Dlatego w kolejnych felietonach będę poruszać bardziej szczegółowo kwestie związane z bezpieczeństwem na drodze oraz skupię się na konkretnych pomysłach i rozwiązaniach. Może w ten sposób uda się zapoczątkować jakąś miejską debatę na ten temat. Teraz nie ma takiego dialogu, są tylko podejmowane mało skuteczne próby przeciwdziałania tym niekorzystnym zjawiskom, często niestety skierowane do niewłaściwej grupy użytkowników dróg. To nie piesi i nie rowerzyści zabijają, to piesi i rowerzyści są zabijani na drogach. Dlatego za tydzień zapraszam na kolejny felieton o kładkach i tunelach dla pieszych w mieście. Czy tego typu rozwiązania zwiększają bezpieczeństwo pieszych i czy na pewno to właśnie pieszym ułatwiają poruszanie się po mieście?
Joanna Jaroszyńska, Stowarzyszenie Rowerowy Toruń, Gazeta Pomorska, 28 lutego 2018 r.
Komentarze użytkowników (1) |
Marcin,
2018-03-26 01:30:47
Witam, taka dzisiejsza sytuacja godz.16: skrzyżowanie ul. Gagarina z Reja, ścieżka rowerowa koło Polo Marketu, zapala się zielone światło na rowerów i pieszych, dziewczyna na rowerze rusza, (w kierunku Sienkiewicza/Od Nowy), z ulicy Gagarina skręca w ul. Reja miejski autobus MZK...nawet nie zwalnia...dziewczynie udaje się zahamować, i zeskoczyć z roweru. Tym razem nic się nie stało. Postanowiłem od razu zadzwonić do dyspozytora MZK aby uczulił kierowców na to skrzyżowanie, gdyż to już nie pierwszy podobny incydent w tym miejscu z udziałem autobusu MZK i roweru. Odpowiedź dyspozytora mnie zaskoczyła: cyt. "Panie, to, że rowerzysta ma zielone nie oznacza, że może jechać, bo rowerzyści na nic nie patrzą tylko jadą...."...to ja proponuję, temu Panu dyspozytorowi lekturę Kodeksu Drogowego. Dziwię się, że MZK nie wyciągnęło wniosku ze śmiertelnego potrącenia rowerzystki na Rubinkowie. Jeśli taka jest interpretacja "zielonego światła" przez dyspozytora MZK i pewnie pewnej części kierowców tejże firmy, oraz takiego szacunku rowerzystów....to ja życzę wszystkim rowerzystom w Toruniu bezpiecznej jazdy i uważajcie na autobusy MZK. Dodam, że jestem rowerzystą, kierowcą jak i pieszym i nie jestem stronniczy ani nie lobbuję na rzecz rowerów. Uważajcie na siebie! |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242