Jak co roku lipiec upłynął mi pod znakiem Tour de France. Nie licząc dwóch dni przerwy, codziennie przez trzy tygodnie moje popołudnia zajęte były przez kolejne etapy wyścigu. Oglądanie kolarstwa jest dość specyficzne, bo nie trzeba śledzić szczegółowo całego etapu, który trwa przecież kilka godzin. Wystarczy słuchać komentatorów i od czasu do czasu zerkać na monitor, a w międzyczasie, bez większego uszczerbku dla atrakcyjności sportowego widowiska, robić zupełnie coś innego.
W ostatnich latach polscy zawodnicy radzą sobie w tym prestiżowym wyścigu coraz lepiej i jest komu kibicować. W tym roku zdecydowanie najwięcej emocji dostarczył Maciej Bodnar, który zdecydował się na samotną ucieczkę podczas jednego z etapów. Niestety rozpędzony peleton doścignął go około 200 metrów przed metą i odebrał nadzieję na zwycięstwo. Kolejna szansa na podium pojawiła się na przedostatnim etapie, była to jazda indywidualna na czas. Tutaj niespodzianka była jeszcze większa, bo Maciej Bodnar wygrał, a drugi był Michał Kwiatkowski, który stracił do zwycięzcy tylko sekundę. Michał Kwiatkowski również znakomicie prezentował się w tegorocznym wyścigu i chociaż jego rolą nie było indywidualne wygrywanie etapów tylko praca na rzecz lidera drużyny Sky – Christophera Froome'a, to z tego zadania wywiązywał się doskonale. Szkoda tylko, że Rafał Majka nie miał okazji do zaprezentowania swoich umiejętności podczas walki o zwycięstwo na górskich etapach. Niestety na jednym ze zjazdów upadł i wycofał się z wyścigu. Emocji więc na pewno nie brakowało. Były widowiskowe zwycięstwa sprinterów, samotne, wielokilometrowe ucieczki, wyczerpujące wspinaczki i groźne upadki, które eliminowały z rywalizacji kolejnych pretendentów do podium. Wiele kontrowersji wzbudziła też decyzja o wykluczeniu z wyścigu mistrza świata w kolarstwie szosowym - Petera Sagana, który przyczynił się do upadku innego znakomitego kolarza Marka Cavendish'a. Ostatecznie Chris Froome nie dał sobie odebrać żółtej koszulki i po raz kolejny wygrał klasyfikację generalną. Jednak to wszystko należy już do przeszłości i kolejny Tour de France dopiero za rok, a kto nie oglądał nich żałuje.
Na szczęście w sobotę rozpoczął się Tour de Pologne i przez najbliższy tydzień będzie można śledzić zmagania kolarzy na polskich drogach. Myślę, że emocji również nie będzie brakować, bo i etapy są interesujące i kibicować jest komu. I chociaż kolarstwo nie jest naszym sportem narodowym (a szkoda) to jednak dzięki coraz lepszym osiągnięciom polskich kolarzy można mieć nadzieję, że zainteresowanie tą dyscypliną będzie rosnąć. Niedawno zjeżdżałam z wiaduktu na Trasie Średnicowej i w pewnym momencie wyprzedził mnie w pozycji mocno zjazdowej około 10-letni chłopiec. Widać było, że pracuje nad właściwą techniką. Podpatrywanie kolarzy i ich naśladowanie może przynieść korzyści, bo im lepiej dzieci nauczą się panować nad rowerem tym lepiej będą jeździć w dorosłym życiu. Te umiejętności na pewno się przydadzą nawet jeśli będą wykorzystywane tylko do jazdy rowerem po mieście.
Joanna Jaroszyńska, Stowarzyszenie Rowerowy Toruń, Gazeta Pomorska, 31 lipca 2017 r.
Komentarze użytkowników (0) |
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz |
Dodaj swój komentarz: |
2024-12-19 22:31 Podróż Moniki szlakiem Green Velo przez Lubelszczyznę, Roztocze i Podkarpacie - WAKACJE 2024 |
2024-12-18 22:05 W poszukiwaniu Troli - Norwegia 2024 - rowerowa wyprawa Aliny, Ani i Roberta - Wakacje 2024 |
2024-12-16 22:31 Wyprawa Grzegorza i Sławka po szlaku Green Velo cześć 3 (oby nieostatnia) - WAKACJE 2024 |
2024-12-15 21:46 Beata i Bogusław zwiedzają zwiedzają Bergen - WAKACJE 2024 |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242