No i stało się. W ubiegłym tygodniu zderzyłam się czołowo z rowerzystą na drodze rowerowej. Brzmi niedorzecznie, ale niestety wydarzyło się naprawdę i do dziś oglądam pamiątkowe sińce w kilku miejscach na swoim ciele. Młody mężczyzna jadący z naprzeciwka chciał sobie zapalić przednią lampkę bez zatrzymywania się. Niestety ta czynność go przerosła i nagle dwa metry przede mną zmienił tor jazdy i bez hamowania uderzył w mój rower. Czasu na reakcję miałam tylko tyle aby wcisnąć hamulce i lecąc już na wąski pas zieleni przez myśl przemknęło mi tylko czy podniosę się o własnych siłach. Chłopak wylądował na asfalcie kawałek dalej, ale szybko się podniósł i pomagając mi wydostać się spod roweru i wstać, kilkakrotnie mnie przepraszał. Na szczęście zarówno ja, jak i rower odnieśliśmy niegroźne uszkodzenia, więc można powiedzieć, że wszystko skończyło się wyjątkowo dobrze. Tym razem tak, ale niektórzy w wyniku podobnych sytuacji kończyli na kilka tygodni swoją przygodę z rowerem na rzecz gipsowych unieruchamiaczy.
Będąc już w domu dowiedziałam się, że dwie godziny wcześniej doszło do wypadku w którym rowerzystka zginęła pod kołami autobusu miejskiego. W komentarzach pod zamieszczoną w lokalnych mediach informacją o wypadku – zawrzało. Od razu zaroiło się o specjalistów od znajomości przepisów i zasad ruchu drogowego, fachowców od infrastruktury rowerowej, badaczy zachowań kierowców, rowerzystów i pieszych oraz wszelkiej maści interpretatorów tego wypadku. Każdy ciągnie w swoją stronę i próbuje udowodnić swoje racje, a że to kierowcy nie szanują słabszych uczestników ruchu, a że to rowerzyści nie znają przepisów. Nikt nie chce ustąpić, konsensus wydaje się być niemożliwy. Tymczasem widać, że jest problem i wypadałoby coś z nim zrobić. Niech każdy zacznie od zmiany swoich zachowań na drodze. Szanujmy się wszyscy! Wypadki zdarzały się i będą się zdarzały, ale chodzi o to aby było ich jak najmniej i aby nie dochodziło do nich przez brak rozwagi. Na pewno nie jest rozwiązaniem likwidowanie przejazdów rowerowych, bo ktoś na nich zginął, ale edukowanie innych, jak należy się zachowywać w takich miejscach. Trzeba zwracać uwagę na to co dzieje się na drodze, tak aby do takich zdarzeń nie dochodziło w przyszłości. Czy to że wjechał we mnie rowerzysta na drodze rowerowej ma być powodem aby ją zamknąć? Bo jest niebezpieczna? Nie, to nie droga rowerowa, ani przejazd rowerowy są niebezpieczne jeśli spełniają odpowiednie standardy. Niebezpieczne są nieodpowiedzialne zachowania niektórych uczestników ruchu drogowego i brak wyobraźni. To należy sobie uświadomić i temu starać się przeciwdziałać. Pisanie komentarzy w internecie, albo powtarzanie wśród znajomych z wypiekami na twarzy jaki straszny wypadek się wydarzył podsyca raczej strach i wzajemną niechęć pomiędzy uczestnikami ruchu, ale czy może wpłynąć na zmianę codziennych zachowań? Trzeba zacząć od siebie i próbować przewidzieć, że jeśli zachowamy się na drodze w ten, a nie inny sposób, możemy zrobić komuś krzywdę, albo go zabić. Mniej przysłowiowego cwaniactwa, a więcej rozwagi i odpowiedzialności za swoje czyny!
Joanna Jaroszyńska, Stowarzyszenie Rowerowy Toruń, Gazeta Pomorska 5 września 2016 r.
Komentarze użytkowników (0) |
Brak komentarzy. Bądź pierwszy - dodaj swój komentarz |
Dodaj swój komentarz: |
2024-10-22 21:55 Rowerowa Masa Krytyczna - 26 października 2024 r. |
2024-09-26 21:46 Pismo do GDDKiA oddział Bydgoszcz w sprawie projektu rozbudowy DK 91 pomiędzy Toruniem a Łysomicami |
Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242