MZD jest bez winy (ponoć "negocjowało" na temat trasy i dalej będzie "negocjować"); Wydział Gospodarki Nieruchomościami jest również bez winy (nikt nie wiedział że sprzedawano fragment drogi rowerowej), a spółdzielnia mieszkaniowa (nota bene UMK, co w kontekście zbliżającej się majowej Masy jest niezłym "psikusem") zamknęła drogę, bo ta przebiegała przez jej własny teren. Zresztą wnioski wyciągnijcie sobie sami. Przypominamy jedynie, że w Toruniu realizowany jest "Program komunikacji rowerowej na lata 2007- 2015"...
Szczegóły w artykule poniżej:
Zabrali nam drogę
Część tzw. Trasy Wrzosowej została zamknięta. Mieszkańcy spółdzielni postawili wysokie ogrodzenie. Czy jest szansa na to, że rowerzyści będą mogli znów skorzystać ze ścieżki?
Ulica Balonowa. Dotychczas znajdowała się tu ścieżka rowerowa. Oświetlona, wyłożona białym tłuczeniem, utwardzona. Od paru dni rowerzyści nie mogą korzystać z tej drogi, bo została zablokowana. Ścieżkę dzieli wysoka, żelazna brama. Skąd pomysł, aby kilka lat temu wyremontowaną ścieżkę teraz zamknąć?
Tanio kupili od miasta
Trasa rowerowa powstała w 2000 roku. Jednak teren, na którym znajduje się droga dla rowerów jest własnością spółdzielni mieszkaniowej Młodych Pracowników UMK dopiero od 2006 roku. Wcześniej obszar ten należał do gminy, lecz spółdzielnia dostała te tereny już wcześniej w wieczyste użytkowanie od skarbu państwa. Co ciekawe, kiedy prezydent miasta, dzięki uchwale Rady Miasta, uzyskał możliwość decydowania o sprzedaży takich terenów nawet z 90 proc. bonifikatą, ze swojego prawa chętnie skorzystał. Decyzją prezydenta Zaleskiego teren sprzedano spółdzielni UMK, udzielając wysokiej bonifikaty.
- Spółdzielnia złożyła wniosek uzyskała zgodę na sprzedaż tego terenu - mówi Wiktor Krawiec, dyrektor wydziału gospodarki nieruchomościami. - Nie sprawdzano wniosku pod kątem geodezyjnym. Nie wiedzieliśmy, że jest tam droga rowerowa. To zresztą nie jedyna droga, która pozostaje w gestii spółdzielni na terenie miasta.
Gdzie te niebezpieczeństwa?
To nie jedyna droga rowerowa, ale z pewnością jedna z nielicznych, które zostały przez spółdzielnię zamknięte, bo tak chciała społeczność osiedla.
Od 2000 roku, kiedy utworzono tę drogę, MZD i spółdzielnię łączyło porozumienie, w którym MZD odpłatnie „wypożyczała" drogę. Na początku kwietnia tego roku spółdzielnia zerwała umowę i postawiła z dwóch stron osiedla wysokie ogrodzenie. Władze SMP UMK twierdzą, że teren był niebezpieczny, bo spotykała się tam zdegenerowana młodzież, która piła alkohol i niestosownie się zachowywała. Poza tym, jak utrzymują władze spółdzielni, MZD nie wywiązywała się z umowy, gdyż nie dbała o drogę. Ponoć, decyzją nadzoru budowlanego, MZD miało usunąć pozostałości muru, który znajdował się po stronie jednostki wojskowej. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nic na ten temat nie wie.
Również policja i straż miejska nie potwierdza zgłoszeń mieszkańców i interwencji, jakie rzekomo miały często miejsce wokół tego terenu.
Będą negocjacje
- Do tej pory nikt nie zgłaszał nam sygnałów o niebezpieczeństwach w tej okolicy - informuje Jarosław Paralusz, rzecznik Straży Miejskiej. - W tym roku
mieliśmy tylko jedno anonimowe zgłoszenie o dewastacji zieleni. Strażnicy nie potwierdzili dokonania zniszczeń. Nie było też sygnałów o pijącej młodzieży.
MZD dotychczas próbowało negocjować z władzami spółdzielni, jednak ta ostatnia wypowiedziała umowę.
- Bardzo byśmy chcieli ponownie uruchomić tę drogę -mówi Agnieszka Kobus-Pęńsko. - Mam nadzieję, że płot zniknie, bo zależy na tym, aby ścieżka ponownie funkcjonowała. Będziemy dalej negocjować.
Katarzyna Fus
Gazeta Pomorska, 29 kwietnia 2008, skan artykułu
tutaj.