Na najnowszej ścieżce rowerowej na Wale Miedzeszyńskim doszło już do wypadku. Wszystko przez to, że Zarząd Dróg Miejskich obstawił ją ciasno płotami.
Pięciokilometrowa ścieżka rowerowa z chodnikiem dla pieszych obok powstała niedawno na przeciwpowodziowym wale na prawym brzegu Wisły od Miedzeszyna do mostu Siekierkowskiego. Rowerzyści i piesi muszą się zmieścić na szerokim na trzy metry pasie z betonowej kostki. Po jego obu stronach zamontowano aluminiowe barierki, z powodu których ścieżka już została nazwana "spacerniakiem".
O tym, że są one niebezpieczne, przekonał się jeden z rowerzystów. Na forum Gazeta.pl opisuje wypadek, jaki przydarzył się jego żonie, która tak jak on z tyłu w foteliku wiozła dziecko.
Zawadziła kierownicą o feralną barierkę, która została ustawiona tuż przy ścieżce. "Koło skręca o 90 stopni, a tylne koło z fotelikiem, dzieckiem (3 lata) leci w powietrzu i widzę, jak synek wali głową w kostkę bauma. Na szczęście nie wypiął się z fotelika, a na głowie miał kask. Zaczął wymiotować, a my rozpoczęliśmy akcję ratunkową (szpitale, karetka, strajk służby zdrowia, nerwy zszarpane), ale młodemu nic nie jest. Żona bardziej poobijana, ale też mogło być gorzej" - opisuje całe zdarzenie internauta shelmahh. Spodziewa się, że takich wypadków może być więcej, bo bardzo łatwo jest zahaczyć rowerem o barierkę. Zwłaszcza gdy rowerzyści będą mijać z jadącymi z naprzeciwka albo z pieszymi.
Adam Stawicki, rzecznik ZDM, tłumaczy ustawienie barierek przepisami: - Przecież ścieżka prowadzi po wale przeciwpowodziowym. Chyba bardziej niebezpieczne byłoby zsunięcie się z niego w dół. Barierki mają temu zapobiegać.
Tyle że wał wcale nie jest zbyt wysoki i stromy. Według cyklistów wystarczającym zabezpieczeniem byłby szpaler krzewów z jakimiś elastycznymi barierami. - Te aluminiowe płoty nie dość, że są ohydne, to jeszcze ustawiono je zbyt blisko ścieżki - ocenił Adam Ciechomski, jeden z rowerzystów, którego spotkaliśmy wczoraj na ścieżce.
Aleksander Buczyński ze stowarzyszenia Zielone Mazowsze walczącego o budowę ścieżek rowerowych twierdzi, że płotki powinny zostać rozebrane. Powołuje się na ekspertyzę Zygmunta Użdalewicza, eksperta od projektowania dróg, który uznał, że wcale nie są tam konieczne.
Adam Stawicki obiecał nam, że pracownicy ZDM-u przyjrzą się nowej ścieżce i barierkom. - Jeszcze nie została ona odebrana od wykonawcy. Być może jakieś zmiany są jeszcze możliwe - zapowiedział.
za: Krzysztof Śmietana
Gazeta Stołeczna