Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest sobota 27 kwietnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de
Stowarzyszenie Rowerowy Toruń

Szlakiem Wielkich Jezior Szwajcarskich - wyprawa Aliny, Ani i Roberta - WAKACJE 2022

Kolejny rok i jak zawsze kolejna wyprawa... W tym roku wypadały góry... Przyszłość jest niepewna więc póki możemy (fizycznie i finansowo) wybraliśmy góry i to takie z "górnej półki" czyli Alpy i Szwajcaria. Najwyższe ośnieżone szczyty zostawiliśmy w spokoju, pojechaliśmy szlakiem jezior szwajcarskich :)

Jak dotrzeć do Szwajcarii? Problem logistyczny po raz kolejny rozwiązaliśmy z pomocą Pana Marka, który zmienił trasę i zawiózł nas najdalej jak mógł - 70 km od Jeziora Bodeńskiego.

Już zapakowani do busa i czekający z niecierpliwością na to co przed nami. Alina jak zwykle cieszy się najbardziej.
W Menningen w Niemczech podróż zaczynamy od składania rowerów i pakowania na parkingu pod marketem.
W tym roku góry, ale czemu od początku mamy "pod górkę"? Mieliśmy wysiąść z busa gdzie indziej (inne REWE o czym nie wiedzieliśmy) i na początek jedziemy nie w tym kierunku co potrzeba.
Wśród pól - kierunek Jezioro Bodeńskie.
Zwiedzamy malownicze niemieckie miasteczka.
Dziko ale ładnie.
A co to leci nad nami?
Sterowiec. Olbrzymi!
Jezioro Bodeńskie zdobyte :)
A tam... cuda na kiju.. srebrne kosmiczne kwiaty, a Alina próbuje zbierać nasionka ;)
Granica z Austrią na szlaku rowerowym.
Jedziemy wzdłuż jeziora. Pogoda piękna, widoki piękne więc...
...sprawdzamy czy woda jest mokra ;)
Szlakiem rowerowym z górami w tle po asfalcie...
...a także po szuterkach.
Takiego oznaczenia nie da się przeoczyć (znak miał ponad dwa metry) ;)
Jadąc podziwiamy widoki...
...a jest na co popatrzeć.
Docieramy do przejścia granicznego.
Wjeżdżamy do Liechtensteinu.
Wzdłuż głównej drogi (o niewielkim natężeniu ruchu)...
...docieramy do stolicy - Vaduz...
...i znajdujemy jak na stolicę przystało taki oto komfortowy nocleg.
Rankiem w kierunku centrum.
Czy to już „starówka”?
Chyba tak.. Skoro stoimy pod ratuszem.
Aż cieknie ślinka... tyle czekolady...
Zwiedzamy muzeum poczty.
Naprawdę ciekawe zbiory... i całkowicie za darmo :)
Chwila wytchnienia pod informacją turystyczną.
Tradycja i nowoczesność.
A takimi "furami" wozi się młodzież po centrum stolicy ;)
Żeby zrobić takie zdjęcie...
...trzeba się nieźle nagimnastykować :)
W tak pięknych okolicznościach przyrody... cóż więcej trzeba?
Lekko pod górkę - opuszczamy powoli stolicę...
Trudy wynagradza widok.. za rzeką widać Szwajcarię.
Pisanki latem?? Dostępne w każdym markecie... Dziwne...
Jedziemy...
i podziwiamy...
Chyba powoli kończy nam się to niewielkie państwo.
Na moście granicznym.
Szwajcaria wita nas takimi górami...
Strumykami..
i oczywiście jeziorami.
Pogoda piękna więc korzystamy z tego co oferuje ten piękny kraj.
Dziwna ta roślinność górska... Tylko małpy brakuje co by te banany jadła ;)
Narodowy akcent - dość częsty widok.
Wzdłuż szlaku kolejowego...
oraz bocznymi drogami.
A kiedyś myślałem, że 12% to już górka prawie nie do przejechania... Będzie stromo...
Tunele specjalnie dla rowerzystów.
A może by dziś spać w jaskini...
...albo na plaży.
Kolacja z pięknym widokiem.
Nocleg w hamaku również z takim widokiem.
Kolejny dzień, kolejne kilometry.
Źródlana woda do picia dostępna co kawałek... tankujemy...
Często rozmawiamy z ludźmi.. Ten Pan długo z nami rozmawiał i poczęstował nas pączkami i piwem :)
Ach... cóż za widoki (z jeziorem oczywiście).
U nas w kraju większość ludzi śmieje się z tego, że na poczcie można kupić "mydło i powidło". Ale nasi muszą się jeszcze długo uczyć...może trzeba by ich wysłać na szkolenie do Szwajcarii. Bo na poczcie może być hotel, restauracja i pizzeria.
A takim pocztowym autobusem to chyba jeździ się kupując znaczek zamiast biletu ;) a takie autobusy jeżdżą prawie w całej Szwajcarii - jest to najpopularniejszy środek komunikacji zbiorowej.
Takie widoki raczej nie wymagają komentarza...
Kolejne klimatyczne miasteczko.
Tu zaszaleliśmy i zjedliśmy po kebabie... chyba najdroższym w moim życiu... "tylko" 11 franków/sztuka...
Zwiedzamy najstarszy dom drewniany w Szwajcarii.
Mój scyzoryk odwiedza dom rodzinny w Ingenbohl ;)
Jadąc wzdłuż kolejnego jeziora...
...trafiamy na koncert.
Wielka flaga na zboczu góry.
I jeszcze większa w następnej miejscowości.
A to Szwajcaria czy tropiki? Patrząc na roślinność i pogodę mamy wątpliwości gdzie dojechaliśmy...
Dla takich widoków warto tu było przyjechać...
Wyjazd z miasta "lekko" pod górkę.
Droga nad jeziorem... z naciskiem na "nad".
To my... w komplecie :)
Kolejny wodopój - tym razem w kapliczce.
Lucerna i najstarszy drewniany most w Europie.
Lucerna - starówka.
Można zwiedzać i zwiedzać.
Jak widać Szwajcarzy też lubią rowery.
Tradycyjnie kartki muszą być wysłane.
Woda z fontanny... czemu nie... tu to normalne.
A taka była pogoda... powyżej 35 stopni Celsjusza.
Słynny pomnik lwa.
Infrastruktura dla rowerzystów jest imponująca.
Oznakowanie tras również.
Nawet szutruweczki są przyjemne.
Czasem można skorzystać ze SPA ;)
I znów świeża i chłodna woda z fontanny.
Piękny podjazd.
O Szwajcario! Chwilo trwaj... – stały tekst Aliny.
Popatrzmy gdzie tu dalej pojechać...
W kierunku ośnieżonych szczytów...
Przez maleńkie górskie wioski.
Siano z pochyłej łąki zdmuchuje się... a u nas chyba nadal grabią...
O! Jakaś wieża...
...i można do niej wejść... za darmo... bez nadzoru...
Czy to realne czy jakaś bajka?
Po krótkiej przerwie jedziemy dalej - przez centrum miejscowości...
A później do góry... żeby popatrzeć na miejscowość z lotu ptaka...
Piękne widoki, gładkie drogi i mały ruch samochodowy...
Integrujemy się z tubylcami ;)
Jakie śliczne domki w tych wioskach.
I kolejna droga wzdłuż kolejnego jeziora.
Alina chyba zamierza zmienić pojazd ;)
Gorące popołudnie to dobry czas na orzeźwiającą kąpiel.
Szlak prowadzi przez skład drewna.
A czasem można znaleźć taką wiatę dla turystów - ta niestety była zajęta a byłoby to świetne miejsce noclegowe.
Nasze miejsce na nocleg też było fajne i jaki widok po obudzeniu...
Śniadanie...
Jak tu pięknie...
Malownicze dróżki wijące się pomiędzy alpejskimi szczytami.
Nie tylko po asfalcie.
Zwiedzamy typową stodołę stojącą gdzieś na górskiej łące.
Alina pomaga szwajcarom :)
Ciekawe gdzie doprowadzi nas ta ścieżka.
Lotnisko?
Startujący samolot przelatuje nam nad samą głową.
A takich kosiarek używa się do koszenia tak mocno pochyłych łąk.
Nie sposób się napatrzeć...
Kto widział latającego Fiata 500?
Przykład górskiej zabudowy.
Zaczynamy wjeżdżać na przełęcz.
Takie tabliczki informacyjne dla rowerzystów były co kilometr.
Wiedzieliśmy czego możemy się spodziewać nachylenie/przewyższenie/ile do szczytu...
Okazało się, że jedziemy po trasie Tour de France.. Ciekawe czy czekają na nas z metą ;)
Przecieramy oczy ze zdumienia... Te kwiatki nie są namalowane w programie graficznym... one były na tej łące...
Przełęcz Col des Mosses zdobyta :)
Śpimy na szczycie.
A rano obok nas w chaszczach wylądowały i "zaparkowały" helikoptery... Co jeszcze nas spotka?
Zjeżdżać (19 km w dół) czy podziwiać widoki? Oto jest pytanie...
Chyba ktoś wypadł z trasy Tour de France ;)
Dojeżdżamy na riwierę szwajcarską czyli nad Jezioro Genewskie. A tu jakiś zamek nad jeziorem... Ceny biletów jednak dość wysokie i zwiedzamy tylko z zewnątrz.
Dla ochłody przez fontannę...
Pomnik Frediego Mercurego.
Roślinność jak na riwierę przystało... palmy, bananowce, figi...
Spokojny deptak wzdłuż brzegu jeziora.
Gdzie nie spojrzeć coś ciekawego...
Z jednej jezioro, z drugiej ciągnące się kilometrami winnice, a my pomiędzy :)
Chwila na podziwianie widoków.
Luksusowy nocleg w środku lasu.
Krowy - jeden z symboli Szwajcarii... ale jakoś nie podobne do tych z opakowań czekolady.
Droga czasem prowadzi przez podwórko a czasem nawet przez stodołę!
Taka niespodzianka... most dla pieszych i rowerzystów... ale trochę trzeba się namęczyć, aby wtoczyć na górę nasze zapakowane rowery.
Ale sam mostek bardzo ładny.
Szlakiem wzdłuż kolejnego jeziora.
Berno - nieoficjalna stolica - budynek parlamentu.
Główna ulica.
I historyczna wieża zegarowa.
Widok z mostu na starówkę.
I na koniec pobytu niedźwiedź - symbol miasta.
Czasem trzeba się namęczyć...
...żeby przygotować wygodne miejsce noclegowe :)
Posiłek regeneracyjny gdzieś pod wiatą w maleńkiej wioseczce.
Można tu było podziwiać historyczne dzwonki dla krów.
Punkt informacyjny przy szlaku.
Na wjeździe do Bazylei witają nas takie budynki.
Jest gorąco więc dzieci wykorzystują fontannę jako basen - całkiem legalnie.
Piękny ratusz.
Zwiedzamy również wewnątrz.
Krótki odpoczynek z widokiem na rzekę.
Obserwujemy tradycyjny spływ Renem.
Opuszczamy Szwajcarię i udajemy się do Francji.
W związku z deszczem który nas dopadł znaleźliśmy wiatę nad Renem...
...i tam wyprawiliśmy urodziny Ani... Były prezenty, kwiaty...
...a także "uczta" :)
Co kawałek mijamy bunkry.
Przy takiej pogodzie wymarzone miejsce na nocleg - opuszczony zajazd.
We Francji szlaki również dobrze oznaczone.
Płasko, dziko, przy kanale... i nawet gór nie widać...
Mijamy nowoczesne budownictwo.
I wiele miasteczek z historyczną zabudową.
Muzeum motocykli mieści się w niepozornym budynku.
Ale w środku masę atrakcji.
I tak powinno pakować się na wyjazd (rower z 1913 roku).
Można też wykorzystać tandem z silnikiem...
Nocleg w winnicy.
Na śniadanie - jak przystało na Francję - bagietka...
...oraz ser i wino :)
Francja - to oczywiście Wieża Eiffla.
Przez pola i wioski...
...dotarliśmy do Strasburga.
Który nie tylko w dzień, ale i w nocy zwiedzamy.
Nocleg nad Renem.
Po niemieckiej stronie Renu.
Ostatni punkt wyprawy: Baden-Baden.
1115 km, 5 państw, żadnej awarii, jeden dzień z deszczem i burzą (zamówiona atrakcja na Ani urodziny  ), ludzie przyjaźni, noclegi na dziko, kąpać się można wszędzie – w krystalicznych jeziorach, rzekach a nawet w fontannach. Ceny nas trochę przerażały, ale patrząc co się teraz dzieje to Szwajcarię będziemy mieli u nas, tylko bez tak pięknych ośnieżonych gór, czystych jezior i strumyków oraz gładkich dróg i spokojnych miasteczek. Było super! Mamy nadzieję, ze jeszcze kiedyś będziemy mieli okazję odwiedzić Szwajcarię.


wyedytowano: 2022-12-22 18:41
aktywne od dnia: 2022-12-21 21:13
drukuj  
Komentarze użytkowników (2)
Andrzej, 2022-12-24 11:59:54
Dzięki za opis - kolejna piękna wyprawa rowerowa - aż chce się jechać   :)
Adam, 2024-01-09 23:53:55
Super się Was i z Wami ogląda, a podróż jak zawsze inspirująca. Kiedyś nasze ścieżki się przecięły, a nawet odwiedziliście mnie z opowieściami (i skandynawskim piwem;) Trzymajcie się!
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook