Witam,
od kilkunastu lat jeżdżę na rowerze "typu górskiego", początkowo bardzo dużo, teraz raczej sporadycznie - przez cały tez czas właściwie niewiele było w nim robione, nie był serwisowany, wymiany części tylko ewidentnie uszkodzonych. Od tej wiosny chcę wrócić do częstego jeżdżenia, min. do pracy.
Niestety, jak wspomniałam, rower jest ciut zapuszczony. Musiałabym - a właściwie serwisant - w nim wymienić widelec (marzy mi się amortyzator), wyregulować przerzutki, sprawdzić co tak strasznie piszczy w tylnej piaście itd itp. Pewnie do wymiany pójdzie siodełko, hamulce (może uda się same klocki, chociaż to dość stary model, nie wiem czy da się znaleźć pasujące), na pewno trzeba "coś" zrobić ze strasznie poobijaną ramą pod łańcuchem... Trochę roboty przy nim by było. A ja kompletnie się nie znam na konserwacji i serwisie roweru Nie wiem czy nie łatwiej i może nawet taniej (jak policzyłam części osobno, to wyszło mi koło 600zł, nie licząc serwisu) byłoby kupić nowy rower - może nie z najlepszej półki, ale przynajmniej na gwarancji, bez obaw, że za jakiś czas kolejna rzecz będzie do wymiany.

Ma sens pakować pieniądze w remont, czy lepiej rozejrzeć się za czymś nowym?

Miałem podobny dylemat. Wybrałem opcję- nowy rower. W starym do wymiany było prawie wszystko, więc i tak powstałaby nowa maszyna ale bez gwarancji.

myślę, że powinnaś sprawić sobie nowy rower. jeśli zamierzasz dojeżdżać nim przede wszystkim do pracy to wybierz sobie jakiś rower miejski np. holendra. obowiązkowo wyposaż swój rower w sakwy, ew. w koszyk i dobre zapięcie. komfort jazdy z pewnością wzrośnie w porównaniu ze starym góralem. jeśli nie chcesz wydawać zbyt dużo pieniędzy warto kupić używany rower na lepszym osprzęcie niż nowy na osprzęcie gorszym.

wybór rowerów jest duży więc na pewno coś dla siebie znajdziesz

600 zł (a pewnie więcej dodając koszty robocizny) lepiej przeznaczyć na nowy rower. Używane można dostać w całkiem przystępnej cenie. Na Twoim miejscu kupiłabym sobie wygodnego holendra, chyba że uwielbiasz ostrą jazdę w terenie