Witam, na początek zaznaczę iż rower pełni ważną rolę w moim życiu ( codzienna jazda do pracy, po południu średnio 40 km w formie treningu, moja żona mówi o moim rowerze "ta kochanka", żeby nie było że jestem uprzedzony do rowerzystów ). Chciałbym Wam opisać typową niestety sytuację. Niedzielne popołudnie, alejka w parku na bydgoskim, rodzice, dzieci.Nagle z tyłu dźwięk dzwonka rowerowego, nachalny, ciągły wedle zasady - jadę macie mi ustąpić. Zwracam grzecznie uwagę dziewczynie na rowerze, czy aby na pewno ma rację rozganiając pieszych na chodniku. Odpowiedź jest niestety w stylu, stary pryku nie masz racji, jadę na swojej wypasionej damce, mam duże okulary przeciwsłoneczne z małym znaczkiem w rogu i ja tu rządzę. Chciałbym bardzo abyśmy jako rowerzyści dawali inny przykład, po prostu bądźmy ludźmi i niech zdrowy rozsądek będzie górą, po prostu nauczmy się współdziałać z innymi.

Pozdrawiam