Witamy na stronie stowarzyszenia | Dzisiaj jest piątek 26 kwietnia 2024
Logowanie     Rejestracja     Home     Mapa serwisu     Kontakt     pl en de
Stowarzyszenie Rowerowy Toruń

Jak naruszyłem powagę sądu (...rowerem) - artykuł z Gazety Wyborczej Poznań

Jak naruszyłem powagę sądu

Przyjechałem do sądu rowerem, który przypiąłem do kraty przy wejściu. I to był błąd, bo po chwili musiałem tłumaczyć się policji

MAM ROWER. PRZEPRASZAM

W mieście takim jak Poznań jest wiele powodów, by zrezygnować z samochodu czy komunikacji miejskiej: z jednej strony korki, brak miejsc parkingowych, z drugiej - spóźniające się tramwaje, ścisk w autobusach. To wystarczające powody, by przesiąść się na rower. Tylko czy rowerzyście jest łatwiej?

Marzec tego roku. Odwiedzam Pekao SA na Świętym Marcinie. Rozglądam się za stojakiem. Nie ma. Może z tyłu? Też nie. Wchodzę więc z rowerem do środka, stawiam go pod ścianą i idę w stronę okienka. Drogę zastępuje mi ochroniarz: - Proszę wyjść z tym rowerem.

- Ale jestem waszym klientem. Gdzie mam go zostawić? - pytam.

- Mnie to nie interesuje - odpowiada ochroniarz. I rzuca tekst niczym z "Misia" Barei: - A gdyby każdy wprowadzał tu swój rower? Albo motor?

Proszę o rozmowę z kierowniczką. Podchodzi, przeprasza, obiecuje, że przekaże sprawę dyrekcji i stojaki "na pewno będą".

W poniedziałek znów jadę do banku. Stojaków jak nie było, tak nie ma. Rower przypinam do znaku drogowego.

Miniony czwartek. Jadę do sądu przy ul. Młyńskiej na proces oskarżonego o molestowanie trenera siatkówki. Rozglądam się, nigdzie nie widzę stojaków. Szukam miejsca, gdzie mógłbym "zaparkować" rower. Jest! Metalowa krata na szczycie schodów, po prawej stronie od wejścia.

- Proszę zabrać ten rower! - rozkazuje po chwili ochroniarz.

- To proszę mi powiedzieć, gdzie mam go przypiąć - odpowiadam.

- To nie mój interes. Mam wezwać policję? - ochroniarz jest nieubłagany.

- Niech pan wzywa - mówię i zostawiam rower przypięty do kraty.

Wchodzę do sądu. Przed salą rozpraw tłum dziennikarzy. Po kilku minutach na korytarzu pojawia się ochroniarz z policjantem. - To on - ochroniarz wskazuje mnie palcem.

- Dzień dobry, Komenda Miejska Policji w Poznaniu - funkcjonariusz podaje swój stopień i nazwisko. I dodaje: - Zakłóca pan porządek.

Czuję się jak przestępca, chociaż nic złego nie zrobiłem. Tłumaczę, że mój rower stoi z boku, nie blokuje wejścia. Idziemy przed sąd. Krótka wizja lokalna. Zapada decyzja: mogę zostawić rower, ale po drugiej stronie ogrodzenia, gdzie stoi betonowa donica. Przenoszę nad nią rower i przeciskam się, by go przypiąć.

- Długo pan tu będzie? - pyta policjant.

- Może godzinę... - odpowiadam.

- Dobrze, niech ten rower tu zostanie - policjant macha ręką i odchodzi.

Postanawiam interweniować u prezes sądu.

- Mogę przeprosić za niegrzeczną reakcję ochroniarza, ale on wykonywał tylko swoje obowiązki - tłumaczy sędzia Beata Woźniak. - Sam nie mógł pana do niczego zmusić, więc wezwał policję. To ona pilnuje porządku na terenie sądu.

- Ale ja nie zakłócałem porządku - protestuję.

- Budynek naszego sądu jest objęty nadzorem konserwatora zabytków. Nie można przypinać do niego, czego się chce. Jeśli pozwolimy jednej osobie, to zaraz będziemy tu mieli 15 rowerów. A to nie wpływa dobrze ani na estetykę budynku, ani na powagę sądu.

- To proszę zamontować stojaki. Tak powinno być w normalnym kraju - podpowiadam.

- Nie jest pan pierwszą osobą, która się o to zwraca - mówi pani prezes. - Rozważaliśmy zamontowanie stojaków, ale póki co ich nie będzie. Przed sądem jest parking, stoją tam samochody. Na rowery zwyczajnie nie ma miejsca.

Więcej na stronach Gazety Wyborczej


Piotr Żytnicki, 2009-04-10, Gazeta Wyborcza Poznań

 

Jak naruszyłem powagę sądu

Przyjechałem do sądu rowerem, który przypiąłem do kraty przy wejściu. I to był błąd, bo po chwili musiałem tłumaczyć się policji

MAM ROWER. PRZEPRASZAM

W mieście takim jak Poznań jest wiele powodów, by zrezygnować z samochodu czy komunikacji miejskiej: z jednej strony korki, brak miejsc parkingowych, z drugiej - spóźniające się tramwaje, ścisk w autobusach. To wystarczające powody, by przesiąść się na rower. Tylko czy rowerzyście jest łatwiej?

Marzec tego roku. Odwiedzam Pekao SA na Świętym Marcinie. Rozglądam się za stojakiem. Nie ma. Może z tyłu? Też nie. Wchodzę więc z rowerem do środka, stawiam go pod ścianą i idę w stronę okienka. Drogę zastępuje mi ochroniarz: - Proszę wyjść z tym rowerem.

- Ale jestem waszym klientem. Gdzie mam go zostawić? - pytam.

- Mnie to nie interesuje - odpowiada ochroniarz. I rzuca tekst niczym z "Misia" Barei: - A gdyby każdy wprowadzał tu swój rower? Albo motor?

Proszę o rozmowę z kierowniczką. Podchodzi, przeprasza, obiecuje, że przekaże sprawę dyrekcji i stojaki "na pewno będą".

W poniedziałek znów jadę do banku. Stojaków jak nie było, tak nie ma. Rower przypinam do znaku drogowego.

Miniony czwartek. Jadę do sądu przy ul. Młyńskiej na proces oskarżonego o molestowanie trenera siatkówki. Rozglądam się, nigdzie nie widzę stojaków. Szukam miejsca, gdzie mógłbym "zaparkować" rower. Jest! Metalowa krata na szczycie schodów, po prawej stronie od wejścia.

- Proszę zabrać ten rower! - rozkazuje po chwili ochroniarz.

- To proszę mi powiedzieć, gdzie mam go przypiąć - odpowiadam.

- To nie mój interes. Mam wezwać policję? - ochroniarz jest nieubłagany.

- Niech pan wzywa - mówię i zostawiam rower przypięty do kraty.

Wchodzę do sądu. Przed salą rozpraw tłum dziennikarzy. Po kilku minutach na korytarzu pojawia się ochroniarz z policjantem. - To on - ochroniarz wskazuje mnie palcem.

- Dzień dobry, Komenda Miejska Policji w Poznaniu - funkcjonariusz podaje swój stopień i nazwisko. I dodaje: - Zakłóca pan porządek.

Czuję się jak przestępca, chociaż nic złego nie zrobiłem. Tłumaczę, że mój rower stoi z boku, nie blokuje wejścia. Idziemy przed sąd. Krótka wizja lokalna. Zapada decyzja: mogę zostawić rower, ale po drugiej stronie ogrodzenia, gdzie stoi betonowa donica. Przenoszę nad nią rower i przeciskam się, by go przypiąć.

- Długo pan tu będzie? - pyta policjant.

- Może godzinę... - odpowiadam.

- Dobrze, niech ten rower tu zostanie - policjant macha ręką i odchodzi.

Postanawiam interweniować u prezes sądu.

- Mogę przeprosić za niegrzeczną reakcję ochroniarza, ale on wykonywał tylko swoje obowiązki - tłumaczy sędzia Beata Woźniak. - Sam nie mógł pana do niczego zmusić, więc wezwał policję. To ona pilnuje porządku na terenie sądu.

- Ale ja nie zakłócałem porządku - protestuję.

- Budynek naszego sądu jest objęty nadzorem konserwatora zabytków. Nie można przypinać do niego, czego się chce. Jeśli pozwolimy jednej osobie, to zaraz będziemy tu mieli 15 rowerów. A to nie wpływa dobrze ani na estetykę budynku, ani na powagę sądu.

- To proszę zamontować stojaki. Tak powinno być w normalnym kraju - podpowiadam.

- Nie jest pan pierwszą osobą, która się o to zwraca - mówi pani prezes. - Rozważaliśmy zamontowanie stojaków, ale póki co ich nie będzie. Przed sądem jest parking, stoją tam samochody. Na rowery zwyczajnie nie ma miejsca.



DLA GAZETY

Marcin Hyła
koordynuje projekt "Miasta dla rowerów"

Schody przed sądem to przestrzeń publiczna i ogólnodostępna. Jeśli wolno tam stać, to wolno też przypiąć rower. I jeśli na budynku sądu nie było informacji, że nie można tam przypinać rowerów, to nie rozumiem reakcji ochrony. W Polsce nie ma żadnych przepisów, które mówiłyby, gdzie wolno, a gdzie nie wolno parkować rowerów. Dlatego ja przypinam rower wszędzie, gdzie się da: do słupów, znaków drogowych, płotów, krat. Wyjątkiem są obiekty kolejowe, jak dworce, gdzie nie można poruszać się z rowerami, chyba że jest się podróżnym. Ale to jedyne regulacje. Inaczej jest w Wielkiej Brytanii. Tam nie wolno zostawiać rowerów pod ważnymi budynkami rządowymi. Tyle że wszędzie jest odpowiednia informacja i nie ma żadnych niejasności.


Piotr Żytnicki, 2009-04-10, Gazeta Wyborcza Poznań


wyedytowano: 2015-04-06 15:17
aktywne od dnia: 2009-04-11 09:40
drukuj  
Komentarze użytkowników (3)
adammat, 2009-04-12 20:57:49
Należy się jednak zastanowić jak te przepisy reguluje ustawa mówiąca o ochronie zabytków.
Jednakże bezpodstawnym wydaje mi się argument Pani Prezes, która mówi, że jest miejsce na samochody, a nie ma m-ca dla rowerów. To absurd! Przecież rowerzyści mają takie same prawa jak zmotoryzowani!
Zenon, 2018-09-11 18:03:08
W Mordorze w Warszawie (ul. Domaniewska) ochroniarze nie pozwalają się przypiąć nawet do znaku drogowego na drogach dojazdowych i często Cię straszą przecięciem opon rowerowych. Samo-państwo w biały dzień. Np. liczba stojaków na rowery to około 16 pałąków na potężne dwa biurowce które momentalnie zostają zajęte. Prawdopodobnie jakiś esteta z Zarządu Ochrony wydał strażnikom takie polecenie bo to szpeciło otoczenie. Dla mnie esteta to w prostej linii taki faszysta (Hitler też był estetą np. nie podobał mu się Berlin i chciał go po części wyburzyć i wybudować gmachy w stylu klasycznym, romańskim).
FRanek, 2018-09-16 12:52:33
Ustawa o ochronie zabytków nie ma nic do stojaków. W Toruniu jeden z parkingów rowerowych na Rynku Staromiejskim (są trzy) jest przy zachodniej ścianie Ratusza (XIII - XIV, XVII w) i nic złego się nie dzieje.
Dodaj swój komentarz:


:) :| :( :D :o ;) :/ :P :lol: :mad: :rolleyes: :cool:
pozostało znaków:   napisałeś znaków:
kod z obrazka*
Ankieta
Jak oceniasz rok 2023 pod kątem rozwoju infrastruktury rowerowej w Toruniu?
ankieta aktywna od: 2024-03-19 21:25

Wspierają nas
Sklepy i serwisy rowerowe w Toruniu

Stowarzyszenie ROWEROWY TORUŃ działa na rzecz powstawania odpowiedniej infrastruktury rowerowej.
konto bankowe BGŻ S.A. 71203000451110000002819490 NIP: 9562231407 Regon: 340487237 KRS: 0000299242

Wszystkie Prawa zastrzeżone. Cytowanie i kopiowanie dozwolone za podaniem źródła.
SRT na Facebook